W tym roku planowaliśmy z mężem Marcinem i przyjaciółmi pojechać
pod namiot. Ja nieszczęśliwie wracając z pracy skręciłam sobie kostkę i mam nogę
w szynie. Muszę przez pewien czas chodzić o kuli. Tak naprawdę, to jestem zmuszona
siedzieć w domu. Głupio mi z tego powodu lecz nie można przewidzieć takich
sytuacji. Zamiast urlopu mam chorobowe. Natomiast Marcin musi wykorzystać
zaplanowany urlop. Postanowiliśmy na parę dni pojechać do moich rodziców. Ja
poruszam się o kuli, ale autem mogę jechać. Przed wyjazdem napisałam listę
zakupów dla mamy. Dodatkowo powiedziałam Marcinowi, aby kupił ciastka produkcji
Dr Gerarda. Po pół godzinie Marcin podjechał wózkiem do auta i wszystko
zapakował. Rodzice nie mają samochodu i jadąc do nich zawsze dzwonie z
zapytaniem co kupić. Mąż dał mi nowość Dr. Gerarda bagietki w dwóch smakach
pomidorowym z oliwkami i czosnkowym. Jeszcze ich nie jadłam. Nie mogłam się
powstrzymać więc otworzyłam paczkę czosnkową i poczęstowałam Marcina. Przekąska
była wyśmienita. Przy pomocy najbliższych dokuśtykałam do mieszkania. Mama
krzątała się przy obiedzie usługując nam. Tata robił generalne porządki w
piwnicy. Pomoc Marcina bardzo go ucieszyła. Na koniec mąż pomalował
pomieszczenia wapnem. Ja też pracowałam obierając porzeczki. Mieliśmy okazje
spokojnie z mamą porozmawiać. Tematów i problemów zawsze jest dużo. Czasami
trzeba podzielić się swoimi zmartwieniami z drugą osobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz