Kolejny dzień naszego pobytu w Stegnie nie zapowiadał się zbyt ci-ekawie. Obudziła nas ogromna ulewa. która zdawała się nie mieć końca. Lało jak z cebra. Wstaliśmy więc i zaczęliśmy zastanawiać się jak zaplanować ten dzień skoro ma być taki brzydki. Szybko wymyśliliśmy, że warto odwiedzić znajdujący się w niedalekiej odległości od Stegny Obóz koncentracyjny Stutthof. Zeszliśmy więc na śniadanie, po śnidanie spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, kurtki przeciwdeszczowe i wodę i ruszyliśmy przed siebie. Nazistowski obóz Stutthof istniał w latach. Pierwszy transport więźniów, który przybył do wyznaczonego pod przyszły
obóz miejsca w dniu 2 września, liczył około 150 osób. Zostali oni
wyselekcjonowani z aresztowanych w dniu 1 września na terenie Gdańska
Polaków i miejscowych Żydów i dostarczeni do obozu kilkoma autobusami
miejskimi. Od 1942 r. do obozu koncentracyjnego Stutthof zaczęły nadchodzić
transporty więźniów z różnych regionów Polski i innych okupowanych
krajów europejskich oraz z innych obozów koncentracyjnych. W ciągu wszystkich lat działalności KL Stutthof na jego terenie odbywały
się egzekucje mające na celu eliminację przede wszystkim jednostek
niepożądanych, czy to ze względów rasowych, czy też politycznych.
Egzekucje były też jedną z form zastraszenia i terroru stosowanego w
obozie. W styczniu 1945 r. wojska radzieckie znajdowały się w odległości 40-50
km od Stutthofu. Zbliżanie się frontu wschodniego miało decydujący wpływ
na podjęcie decyzji o ewakuacji obozu. 25 stycznia 1945 r. po
zarządzonym przez komendanta obozu o godzinie 4 rano apelu na trasę
ewakuacji wyszło 7 kolumn, liczących od 1 100 do 1 600 więźniów. Dalsze
dwie kolumny opuściły obóz 26 stycznia 1945 r. Celem docelowym więźniów
stały się obozy niemieckiej służby pracy (RAD), rozmieszczone w kilku
miejscowościach w pobliżu Lęborka. Poszczególne kolumny osiągnęły cel w
dniach od 2 do 4 lutego 1945 r. Do marca 1945 r. więźniowie przebywali w
obozach ewakuacyjnych, gdzie głód i choroby nadal dziesiątkowały
więźniów. Dopiero w dniach 9-12 marca więźniowie zostali przejęci przez
wojska armii radzieckiej. Z ogólnej liczby około 110 000 więźniów około 24 600 przeniesiono do
innych obozów koncentracyjnych. W wyniku zastosowania bezpośrednich
metod uśmiercania więźniów, jak również w wyniku wytworzonych
ekstremalnych warunków bytowych, chorób, braku opieki lekarskiej oraz
ciężkiej pracy, zwłaszcza w podobozach, a także w wyniku ewakuacji obozu
liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 63
000 do 65 000, wśród nich około 28 000 to więźniowie narodowości
żydowskiej. Około 23 000 zmarłych więźniów to ofiary obu ewakuacji KL
Stutthof. Informacje dotyczące obozu zasięgnęłam ze strony http://stutthof.org/historia. Chciałam aby informacje były rzetelne i sprawdzone. Po powrocie w grobowych nastrojach zasiedliśmy przy filiżance kawy i cieście rozmawiając poruszeni o ilości zamordowanych ludzi.
Oto przepis na ciasto zasięgnięty ze strony dr Gerarda
Składniki
Spód – idealnie chrupiący, dla pobudzenia zmysłów:
- 200g ciasteczek „Kremisie” dr Gerard
- 75g rozpuszczonego masłaMasa serowa z dynią – gwóźdź programu:
- 150g dyni
- 100g mascarpone
- 100g cukru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- ziarenka z ¼ laski wanilii
- szczypta cynamonu, kardamonu i gałki muszkatołowej
- pół łyżeczki skórki z pomarańczy
- szczypta cynamonu, kardamonu i gałki muszkatołowej
- 3 nieduże jajka
Mus czekoladowy:
- 250ml śmietanki 36%
- 100g deserowej czekolady
- kremisiowy krem (ten, który wcześniej zdjąłeś z ciasteczek
Frużelina wiśniowa:
- szklanka wydrylowanych wiśni
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 2 łyżki cukru
- 50ml rumu
- 1 mała gwiazdka anyżu
- 2-3 ziarna kardamonu
- szczypta cynamonu
- dwie łyżeczki mąki ziemniaczanej + pół szklanki wody
Przygotowanie
Spód:
Z ciasteczek zdejmij misie (nie martw się, użyjesz ich za chwilę),
zblenduj. Dodaj rozpuszczone masło i ponownie zblenduj. Ciasteczkową
masę ułóż na dnie i na ściankach foremek, wyłożonych wcześniej papierem
do pieczenia (ja użyłam ceramicznych kokilek).
Masa serowa z dynią:
Dynię pokrój w kostkę – nie za dużą, nie za małą, wcześniej wyjmij
pestki. Ułóż na papierze do pieczenia, piecz 30 minut w temperaturze 180
stopni C. Następnie zmiksuj na gładkie puree. Twaróg wymieszaj z
mascarpone i dynią. Dodaj cukier, mąkę ziemniaczaną, wanilię, skórkę z
pomarańczy, cynamon, kardamon i gałkę. Na samym końcu dodawaj po 1
jajku, za każdym razem miksując.
Gotową masę przełóż do przygotowanych wcześniej foremek. Wstaw do
piekarnika ogrzanego do temperatury 180 stopni C. Piecz ok. 30 minut
Mus czekoladowy:
Śmietankę ubij na sztywno (UWAGA: dla pewności, czy śmietanka jest już
gotowa, odwróć miskę do góry dnem nad głową. Jeśli jesteś wciąż suchy,
to znaczy, że śmietanka jest ubita poprawnie. Uważaj jednak, żeby nie
przedobrzyć i nie stworzyć słowiańskiego masła!) W kąpieli wodnej
rozpuść połamaną czekoladę z kremem z kremisiów, następnie ostudź. Dodaj
do ubitej śmietanki, delikatnie mieszając łyżką, aż powstanie puszysta
masa.
Sernik po całkowitym wystudzeniu pokryj szczodrze musem. Wstaw do lodówki na minimum godzinę
Frużelina wiśniowa:
Wiśnie zagotuj, dodaj sok z cytryny, cukier, kardamon, anyż i
cynamon. Na koniec dodaj rum. Gotuj, aż frużelina delikatnie odparuje. W
oddzielnym naczyniu wymieszaj mąkę ziemniaczaną z zimną wodą i
stopniowo dodawaj co wiśni, aż frużelina lekko zgęstnieje.
Do dekoracji użyłam ciasteczek dr Gerard: Maltikeks, Kremisie i Pryncypałki mini. Nie zapomnij o wiśniach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz