Witam Was w
ten piękny poniedziałkowy poranek. No może południe. Właśnie otworzyłem oczy,
nie dowierzałem, gdy spojrzałem na zegarek. Trochę mi się przysnęło. Dzieci na
zajęciach szkolnych. To mogłem sobie pozwolić. A co tam! Gdy wróciłem z
przedszkola zrobiłem sobie kawę i włączyłem TV Trwam. By usłyszeć dobre słowo. Tak
podbudowany zjadłem „wit’AM” ciastka na dzień dobry. Następnie przełączyłem
program na TVN24 by posłuchać zakłamanych informacji. Po dobrym posiłku
zacząłem przysypiać. Walnąłem się na „wyro” i zasnąłem. Nie wiem, co się stało,
ale po przebudzeniu, wołałem do siebie psa Scooby Doo. Coś mi się śniło, że
byłem postacią z gry komputerowej na stronie firmy dr Gerard. Nie wiem czy
byłem Kudłatym? Tak myślę, chodziłem po różnych poziomach i szukałem śladów
Scooby-ego. A może byłem członkiem brygady detektywów i brałem udział w „cyberpościgu”?
Dziwi mnie to, że narratorem była Marta Kuligowska. Muszę chyba opłukać twarz. Bo
jeszcze śpię…… Wróciłem, na szafce nocnej znalazłem „Torcik zbożowy” i szklankę
mleka. Ale co to? Dochodzą do mnie dziwne dźwięki z kuchni. Zaglądam tam, a w
otwartej lodówce podjada Kudłaty i Scooby. Zdążyli wyjeść mi wszystkie wafelki
i całą wędlinę. Mam nadzieję, że zostało coś zupy na obiad dla dzieci. Wracając
do pokoju, spojrzałem w lustro. Co się ze mną dzieje? Jestem rysunkowy i
wyglądam jak Fred Jones. O co tu chodzi? Ktoś dzwoni do drzwi. Otwieram a tu
moja Żona, realna, prawdziwa. I znów dobiega mnie dzwonek. Tym razem to budzik
w telefonie. Zrywam się z łóżka, sprawdzam godzinę. Ufffff jest 6:30.
Siedzę
na łóżku. Żona krząta się łazience. Dzieci śpią. Za oknem zimno ok. zera
stopni. Siedzę i zastanawiam się czy to nadal sen czy już nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz