Powiew
wiatru.
Witajcie po kilku
dniach wolnego. Rano kiedy wstałam i zobaczyłam, że dzisiaj mamy
piękne słońce dostałam energii i stwierdziłam, że dziś na
pewno idę na moje kijki. Po spotkaniach rodzinnych, przejedzeniu się
słodyczami, sałatkami oraz innymi smakołykami. Najlepsze
oczywiście były słodycze dr Gerarda, które dostał mój
synek od cioci. Oczywiście pierwsza musiałam otworzyć moje
ulubione MAFIJNE CHOCO taki to ze mnie łasuch.
Musiałam teraz
wziąć się do pracy do wakacji już nie wiele czasu pozostało.
Najpierw pranie, posprzątanie mieszkanie, odkurzanie to świetna
gimnastyka całego ciała a mycie naczyń to świetna gimnastyka dla
rąk i nadgarstków. HI! Hi!
Zbliża
się godzina dziesiąta. Ubieram dres, adidasy, rękawice też się
przydadzą mamy duży wiatr. Trasa ta sama ale bardziej intensywna.
Po trzech miesiącach przerwy chodzenia na kijkach to nie mały
wysiłek. Intensywny chód przez piękny nasz park przy śpiewie
ptaków oraz przy świeżym powiewie wiatru choć trochę silnym był
ogromną przyjemnością. Wybrałam taką trasę aby skorzystać z
ćwiczeń na świeżym powietrzu na siłowni. O tej porze nie było
wielu chętnych więc mogłam spokojnie skorzystać z wielu sprzętów.
Trochę się namachałam ale sprawiłam sobie frajdę od dziś będę
chodzić codziennie. Zasłużyłam aby zjeść torcik zbożowy
dr Gerarda kruche
ciasteczko z pełnego
ziarna otoczone w mlecznej
czekoladzie. Pychotka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz