Praca na działce,
to dla Jarka ogromna pasja. Wszystko musi być tam bardzo dokładnie zrobione,
wręcz dopieszczone. Czy to domek – w środku czy na zewnątrz – pomieszczenia,
strych i piwnica – to wszystko musi być precyzyjnie wykończone, posprzątane i
musi tam być porządek. Tak jak sobie Jarek to zaplanował i wyobraził, to tak ma
być – i basta! Jednak nie wszystko złoto co się świeci… Jarek ma też pewien
kłopot z tym wszystkim, bo często chce złapać dwie sroki za ogon – a tu obie
uciekną i w efekcie nie złapie żadnej. Nie jest to związane z jakąś pychą
Jarka, bo jest on bardzo uczciwym człowiekiem i bardzo życzliwym, do tego
jeszcze pomocnym i koleżeńskim. Jego zmorą – że tak to ujmę – jest typowy pracoholizm
i gonitwa myśli. Połączenie tych dwóch cech, powoduje często, że nie może sobie
poradzić z wieloma sprawami, których się podejmuje. Zaraz po przyjeździe,
zabrał się za przygotowanie miejsca do spotkania. Nawet nie poczęstował się pysznym
ciastkiem, które na początek zaserwowała jego córka Monika. A były to naprawdę
wyjątkowe ciastka - Witam Ciastka na dzień dobry, które produkuje firma Dr.
Gerard. Powiedział aby je odłożyć gdzieś na bok, albo schować do kieszeni, to
sobie zje jak skończy, bo on teraz rozwala kretowiska i nie ma czasu. Danka –
żona Jarka – powiedziała z posępną miną, że ostatnio tak dzieje się bez przerwy…
Rano do pracy, później dłubie coś w garażu – albo coś wokół domu. Nieraz to
obiad musi dwa razy odgrzewać, bo jak się go przywołuje, to Jarek albo udaje że
nie słyszy, albo mówi że zaraz przyjdzie. Załapał się jednak na drugą porcję –
tym razem od drugiej córki Natalii. To były jego ulubione - Mafijne Choco. Jednak
zjadł je dlatego, że skończył już z Kretówkami. Pozostało już tylko, aby
porozkładać wszystko i zacząć przygotowywać się do imprezki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz