piątek, 21 kwietnia 2017

przedłużający się remont



Wyjątkowo na święta wielkanocne nie robiłam generalnych porządków. Także nie wysilałam się z pieczeniem i gotowaniem. Powodem jest trwający remont w domu. Mój mąż Marcin pracuje w budownictwie. Sam wszystko umie wykonać. Plusem jest to, że nie musimy wynajmować firmy. W ciągu tygodnia niestety przyjeżdża z pracy późno i już nic nie jest w stanie zrobić. Pozostała Tylko sobota do wykonywania robótek domowych.   Dlatego tak długo u nas trwa remont. Więcej czasu będzie miał na początku maja i wtedy myślimy uporać się z tym bałaganem. W pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do moich rodziców na obiad. Także przyjechała siostra z rodziną i brat z rodziną. Każdy coś przywiózł do jedzenia. Ja przywiozłam  gotowaną szynkę i moje ulubione smakołyki produkcji Dr. Gerarda, siostra placek i trochę sałatki, a brat własnoręcznie robioną kiełbasę wiejską. Pięcioro dzieci bawiło się w miarę spokojnie bez większych sprzeczek. Za to padły pytania kiedy my spodziewamy się potomstwa. To jest drażliwy temat i bardzo smutny. Od pięciu lat staramy się o dziecko bez rezultatu. Już nawet myśleliśmy o adopcji dwójki dzieci. Taka procedura trwa długo, ale radość bycia matką nic nie zastąpi. Na razie nie podzieliliśmy się tą wiadomością. Wieczorem wróciliśmy do domu. W drugi dzień świąt obudziłam Marcina polewając go obficie wodą. Natomiast on tylko troszkę mnie pokropił, bo byłam w nowej sukience. Po obiedzie odwiedziliśmy rodziców Marcina. Tam spędziliśmy w miłej atmosferze końcówkę świąt wielkanocnych.                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz