piątek, 28 kwietnia 2017

Tym razem - miła niespodzianka




   Wszystko to co mieliśmy przygotowane do przypieczenia, zabezpieczyliśmy do garnków i postawiliśmy w cieniu szczelnie zabezpieczone, aby nie powchodziły do tego jakieś niepożądane obiekty – typu: muchy, meszki, albo jeszcze jakieś inne robale. Nie wspominam nawet o dzikich kotach, których kręci się tutaj w okolicy dość sporo. Kruki też rzadkością nie grzeszą… Wystarczyłoby - takie na przykład – kawałki kiełbasy, albo karkówki zostawić na chwilę „bez opieki” a najprawdopodobniej zostałyby skonsumowane przez nieproszonych gości – i to na surowo! Palenisko całe było czerwone, bo drewno wypaliło się już całkowicie, powoli całość zaczęła pokrywać się szarym nalotem popiołu. Gałęzi została całkiem spora sterta, no to dorzuciliśmy ich do ognia jeszcze trochę. Za chwilę, jak już się dobrze rozpaliły, to Jarek trochę to rozgarnął i postawił ruszt z „korbowodem”. Ponabijaliśmy na drut mięso do pieczenia, wraz z warzywami, którymi poprzekładaliśmy kawałki kiełbasy i mięsa. Wszystko to wyglądało bardzo apetycznie – niczym gigantyczny szaszłyk. Było wesoło i czas miło upływał. Bawiliśmy się, śpiewaliśmy i zajadaliśmy pyszne ciastka, które produkuje firma DR. Gerard. Słodycze takie jak - Witam Ciastka na dzień dobry, - zwierzaki maślane, - torcik zbożowy, czy też – pryncytorcik, bardzo nam wszystkim smakowały. Nagle od drugiej strony domku doleciały do nas jakieś krzyki. Pobiegliśmy z Danką i Bartkiem, aby sprawdzić, czy nie stało się coś niedobrego, bo przecież Asia przygotowywała nam coś dobrego i właśnie jej głos do nas dolatywał. Wejście do domku mieliśmy z przeciwległej strony, to nie mieliśmy takiej możliwości aby cokolwiek zauważyć. Okazało się, że to na szczęście nic złego, tylko kolejna miła niespodzianka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz