To były czasy! Przedświąteczne oczekiwanie na Wielki Tydzień,
magia poświęconych palemek, oczekujących na świąteczny stół i oczywiście
gałązki brzozy mieniące się jasno zieloniutkimi listeczkami .Wiosna w przyrodzie,
jak i w domu. A jak wiosna to i święta.
Środa, a w
ostateczności czwartek, wielkiego tygodnia rozpoczynały przygotowania potraw i
wypieków na święta. Najbardziej znanymi i wypiekanymi w polskich domach były i
nadal są: Mazurek we wszelkich odmianach, babka wielkanocna, makowiec i chyba najbardziej
lubiany - sernik. W wielu domach przygotowuje się również wiele różnorodnych i czasem
przedziwnych świątecznych wypieków.
Moim najbardziej wielbionym ciastem wielkanocnym jest sernik.
Może dlatego, że spod ręki mamy wychodził zawsze bardzo pyszny. Kilogramowa
kostka białego sera zmielona w maszynce do mięsa i ciasto urabiane od początku,
aż do samego końca pałką do ciasta. Drugim nadal przeze mnie uwielbianym
wypiekiem jest makowiec. Na rozwałkowanym cieście rozprowadzona odpowiednio
przygotowana masa makowa, całość zawinięta w rulon i oczywiście upieczona.
Tegoroczne święta wypadły nam u babci. Biorąc pod uwagę fakt,
że babcia jest już osobą wiekową i schorowaną, bardziej nam pasowało przyjechać.
Tym większa była nasza radość, gdy przyjechała ciocia Krysia wraz z upieczonym wcześniej
Mazurkiem z Kajmakiem. Oczywiście, jak to ciocia, nie zapomniała też o Dr
Gerardzie. Na wieczór Wielkiej Soboty przygotowała Deser z deseroteki Dr
Gerarda, tj. „Sernik nowojorski na spodzie z Ciasteczek WIT’AM i z solony
karmelem”. Nie wiem jak wrażenia z przygotowywania go, ale z pałaszowania
wszyscy byli zadowoleni. Gorąco polecam, może ktoś się skusi:
http://drgerard.eu/przepisy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz