czwartek, 27 kwietnia 2017

Wspomnienia przy ognisku i ciastkach




   Języczki płomieni zaczęły przenikać pomiędzy drobno połamanymi suchymi gałązkami. Palone drewno trzeszczało coraz częściej, przyjemny zapach palonego ogniska ogarniał coraz szerszą przestrzeń. Gorąco wydobywające się ze środka buchało raz w jedną, to w drugą stronę. Lekki wiatr roznosił smugi białego dymu po okolicy. Byliśmy wszyscy zadowoleni. Dankę ogarnęła nostalgia i wspominała, jak to za dawnych czasów spędzało się miłe chwile w podobny sposób. Młodsza część naszej ekipy, dopiero teraz zapoznawała się z wieloma faktami swoich członków rodziny. Śpiewaliśmy stare harcerskie piosenki – „Płonie ognisko w lesie”, „Przy ognisku, przy ognisku”, Płonie ognisko i szumią knieje” – oraz jeszcze wiele, wiele innych… Pochłonęły nas wszystkich wspomnienia. Opowiadaliśmy o tych których z nami tutaj nie ma – choć mogli być – ale przede wszystkim o tych, którzy już nigdy z nami nie będą… Przez chwilę zrobiło się smutno, ale tylko przez chwilę. Danka przyniosła gorącą herbatę. Powietrze niby było bardzo ciepłe, w plecy dodatkowo przygrzewał żar z ogniska, lecz ziemia była jeszcze bardzo zimna i po chwili siedzenia, zmarzłem w stopy. Większość – podobnie jak ja – również zmarzła. Z ogromną przyjemnością, napiliśmy się więc tej gorącej herbaty. Na stole stojącym na podłożonych pod nogi dachówkach, do dyspozycji ciągle mieliśmy smakowite ciastka Dr. Gerard. Do herbaty postanowiłem zasmakować sobie tym razem - zwierzaki maślane. Ponieważ stwierdziłem że wyjątkowo mi one smakują, to zjadłem jeszcze jedno. Bartek zjadł ostatnie już - Mafijne Choco. Jarek miał na niego ochotę, ale zerwał się aby dorzucić drewien do ognia i Bartek go uprzedził. Musiał zatem obejść się smakiem, ale pozostały mu jeszcze inne wspaniałe produkty. Palone gałęzie znów zaczęły trzeszczeć. Jeszcze chwilę – i mogliśmy zaczynać pieczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz