poniedziałek, 12 czerwca 2017

Dzień dziecka



Z okazji Dnia  Dziecka dzieci nie miały lekcji. Właśnie w tym dniu pan dyrektor zarządził zajęcia sportowe na boisku. Uczniowie brali udział w zawodach. Młodsze dzieci osobno bawiły się pod szczególną kontrolą nauczycieli. W tej grupie byli moje siedmioletnie bliźniaki Marysia i Jasiu. Wcześniej przyszłam po nie do szkoły. W tym czasie maluchy rzucali piłkę do kosza. Podejście do dzieci i opieka nad nimi przez wychowawców podobała mi się. Rodzice kibicowali swoim pociechom głośno klaskając. Po szkolnych przyjemnościach poszliśmy do pobliskiej lodziarni na lody gałkowe. Kupiłam po jednej gałce lodów truskawkowych. Jedząc smaczne lody   wróciliśmy do domu. Dzieci nie chciały jeść obiadu więc poczekaliśmy na męża. Marcina. Moje maluchy chodziły podenerwowane i coś sobie szeptały do ucha. Łatwo rozgryzłam przyczynę ich zmartwień. Po przyjeździe męża z pracy zjedliśmy obiad. Następnie wręczyliśmy naszym skarbom prezenty z okazji dnia Dziecka. W tym celu zeszliśmy  do piwnicy. Tam na nich czekały nowe rowerki, Na każdym rowerku była powieszona mała torebka ze słodyczami Dr. Gerarda. W środku znajdowały się ich ulubione  zwierzaki maślane i  Wit’am  ciastka na dobry dzień. Radość dzieci udzieliła się nam.  W sobotę pojechaliśmy na krótką wycieczkę. Przy okazji sprawdzając czy rowerki są sprawne. Rodzinna wyprawa rowerowa dała nam wiele radości. Ja wcześniej spakowałam wodę i ciasteczka Dr. Gerarda do koszyka. W powrotnej drodze usiedliśmy w cieniu posilając się przyniesionymi produktami.     

                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz