wtorek, 13 czerwca 2017

królewska gra nr.2



Powrotną drogę ze szkolenia szachowego mieliśmy z nieprzyjemnymi przygodami. W wyśmienitych humorach wyruszyliśmy pociągiem do Krakowa. W pociągu zjedliśmy śniadanie, a na deser ulubione ciasteczka Dr. Gerarda o nazwie - Mafijne Choco. Rozmawialiśmy o dalszych planach na przyszłość. W pewnym momencie zrobiło się bardzo gorąco. Klimatyzacja przestała działać i musieliśmy jechać bez niej. Jakaś większa awaria, z którą nie mogą sobie poradzić. W ramach rekompensaty pan rozdawał wodę mineralną. Zmęczone pod wieczór dotarliśmy do Krakowa. Tam rozstaliśmy się obiecując sobie częste kontakty telefoniczne. Następnie busem wróciłam do domu. Zastanawiałam się nad pracą w szkole jako nauczyciel szachów. Zadzwoniłam do znajomego pracującego w tej dziedzinie. Bez certyfikatu nie mogłam nic zrobić. Dlatego musiałam poczekać dwa tygodnie. Z dokumentem w ręku jeździłam po szkołach szukając od nowego roku szkolnego zatrudnienia. Dostałam dwie wstępne propozycje. Na początek musi wystarczyć. Obecnie prawie w każdej szkole dzieci korzystają z kółka szachowego. Na giełdzie pracy znalazłam ciekawą ofertę jako księgowa w małej firmie. Po wszystkich wstępnych procedurach podjęłam pracę na trzy miesięcznym okresie próbnym. W tym roku nie planuje żadnych wyjazdów wakacyjnych z powodu braku urlopu. Jedynie weekendowe wypady do znajomych mogą mi uprzyjemnić czas. Poważnie podchodzę do dodatkowej pracy z dziećmi w szkole. Myślę, że od września będę mogła uczyć je grać w szachy.            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz