Święta,
Święta i po Świętach. A w lodówce słodycze od zajączka, mięsa, wędliny, sałatki
i galarety. Marzę o zwykłej zupie pomidorowej albo rosole. Na obiad znów schaby
albo mielone lub zawijarce. Nie mogę na nie patrzeć. Wzrok mój przyciągają
ciastka Jungle i czekoladki Pasja od „dr Gerard”, które przyniósł zajączek. W naszej
rodzinie na Wielkanoc dzieci dostają słodkości lub niewielki prezent. Wszystko po
to by młodzi nie byli rozpieszczeni. W trosce o ich uzębienie i o masę ciała, wszystkie czekolady, wafelki,
cukierki itd. Wydzielamy im. Każdego dnia dostają słodycze w małej ilości do
szkoły i potem po południu. Sami również się ograniczamy. W innym razie ani
rowery ani treningi piłkarskie nie uchroniłyby nas od nadwagi. Pogoda także
sprzyja zajęciom na świeżym powietrzu. Zrobiło się słonecznie i ciepło. Teraz nawet
Tosia ma treningi na Orliku. Po zajęciach wyciąga mnie jeszcze na plac zabaw. Okazuje
się, że połowa dzieci z grupy idzie z rodzicami. Tak to rozumiem, maluchy
biegają a Tatusiowie bajerują Mamusie. Tylko od czasu do czasu telefon
przypomina, że Żona kontroluje czas i co robi mężuś. Ostatnio musiałem wkupić
się w łaski mojej ślubnej, podarowałem jej opakowanie słodyczy „dr Gerard”
wszystko po to by poprawić jej nastrój. Przecież nic złego nie robiłem, tylko
rozmawiałem. Nie moja wina, że byłem jedynym facetem wśród gruby kobiet. Tematy rozmów są tak ciekawe, że nasze spotkania trwają prawie dwie godziny.
Pozdrawiam L K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz