Witam.
Na początek pięknej wiosny proponuję Wam niezłą historie z ciastkami ,,Dr
Gerard” w roli głównej. A zaczyna to się tak. Odwiedził, mnie mój kolega Ryś.
Zrobił mi miłą niespodziankę , bo znamy się już jakiś czas, a ja będąc
przeziębioną potrzebowałam ,,ploteczek z pracy’’. Musiałam leżeć w łóżku kilka
dni, więc wizyta , była mi potrzebna. Chciałam go poczęstować czymkolwiek, ale
nie miałam siły na nic, nawet na wstanie z łoża. Lecz on, przyniósł dla mnie ciasto wykonane
przez jego żonę. Od Rysia dowiedziałam się o paru ciekawostkach. Gdy słodkości
rozpłynęły się po komórkach mojego organizmu odniosłam wrażenie, że w tych
ciastkach tkwiła jakaś siła, bo nie dość, że mi bardzo smakowały, to jeszcze
poczułam jakąś energię, która przyśpieszyła mój powrót z niedołęstwa. Wstałam,
a nawet miałam siłę i ochotę, by trochę pozłościć się na te „ploteczki”, bo w
dużej mierze dotyczyły one mnie. Poprosiłam Rysia o przepis, a Ryś – mój
wybawca, obiecał mi, że prześle mi go zaraz po powrocie do domu, no i tak się
też stało. Mało tego, przesłał mi dodatkowo jeszcze kilka innych informacji
dopisując, że gdybym potrzebowała pomocy, to ma do dyspozycji taką rodzinę,
która mi z całą pewnością pomoże, a to słodycze ,,Dr Gerard”, czyli Mafijne
śmietankowo-cytrynowe. Jak by co, to jeszcze jest w stanie dołączyć też takie
narzędzia: Pałeczki kremowe morelowe, Rurka waflowa CHOCO. A gdyby zaistniała
potrzeba rozweselenia sytuacji, to wspaniały „zwierzak Rysio” proponuje muzykę
z Torcikiem C moll orzechowym oraz do tego Kabaretki cappuccino. Na szefową ma
sprawdzone i przetestowane w bojach instrumenty, które nie raz wybawiły go z
opresji: Pryncypałki classic family. Opowiadania i przepis w części drugiej
mojego postu. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz