Ból pleców.
Niestety
następstwem gorączkowego sprzątania, dźwigania i przesuwania sprzętów jest
paskudny ból pleców. Kiedy przesuwałam komodę, aby pozbyć się zalegającej tam
sierści mojego psa, przeskoczyło mi coś w dolnym odcinku kręgosłupa. Ból był
tak silny, że sparaliżował mnie na chwilę.
Nie miałam siły wstać. Po kilku głębokich oddechach udało mi się przyjąć pozycję siedzącą.
Oparłam obolałe lędźwie o ścianę. Pies przyglądał mi się podejrzliwie. Powoli
przesuwałam się w stronę kanapy. Kiedy w końcu udało mi się osiągnąć cel, byłam
mokra od potu. Leżałam tak przez jakąś
godzinę. Niestety, ból nie mijał. Zadzwoniłam po Filipa, musieliśmy
pojechać na izbę przyjęć. Gdy po przebrnięciu przez długa kolejkę innych
pacjentów dostałam się do gabinetu, lekarz stwierdził, że wypadł mi dysk. Dostałam
zastrzyk, receptę na leki i skierowanie na rehabilitację. I tu zaczęły się
schody. Pani w rejestracji podała nam
termin zabiegów rehabilitacyjnych na kwiecień.
Byłam oburzona! Wręcz niegrzecznie powiedziałam jej, że przecież boli
mnie teraz, nie w kwietniu. Pani uzasadniła to brakiem wolnych terminów
i stwierdziła, że nic nie jest w takiej sytuacji zrobić. Zrezygnowana wróciłam do domu. Filip zaparzył dzbanek aromatycznej kawy, wyłożył nasze ulubione pierniki i ciastka pełnoziarniste
z firmy Dr Gerard i kazał odpoczywać. Obdzwonił kilka miejsc w sprawie przyspieszenia zabiegów. Po jego minie stwierdziłam, że niewiele udało mu się osiągnąć. Próbując zachować dobry nastrój włączył telewizor. Wysłuchaliśmy bieżących informacji, a słodycze nie wiadomo kiedy zniknęły z talerzyka. Filip ze swojej roboczej torby wyjął słone przekąski i ciastka Ghosters o smaku keczupowym i serowym, niedawno odkrytą przez nowość od Dr Gerarda. Wieczór zapowiadał się smętnie i leniwie, ale najważniejsze, że bez bólu i w najlepszym towarzystwie.
i stwierdziła, że nic nie jest w takiej sytuacji zrobić. Zrezygnowana wróciłam do domu. Filip zaparzył dzbanek aromatycznej kawy, wyłożył nasze ulubione pierniki i ciastka pełnoziarniste
z firmy Dr Gerard i kazał odpoczywać. Obdzwonił kilka miejsc w sprawie przyspieszenia zabiegów. Po jego minie stwierdziłam, że niewiele udało mu się osiągnąć. Próbując zachować dobry nastrój włączył telewizor. Wysłuchaliśmy bieżących informacji, a słodycze nie wiadomo kiedy zniknęły z talerzyka. Filip ze swojej roboczej torby wyjął słone przekąski i ciastka Ghosters o smaku keczupowym i serowym, niedawno odkrytą przez nowość od Dr Gerarda. Wieczór zapowiadał się smętnie i leniwie, ale najważniejsze, że bez bólu i w najlepszym towarzystwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz