środa, 12 grudnia 2018

Ból pleców.


Ból pleców.

Niestety następstwem gorączkowego sprzątania, dźwigania i przesuwania sprzętów jest paskudny ból pleców. Kiedy przesuwałam komodę, aby pozbyć się zalegającej tam sierści mojego psa, przeskoczyło mi coś w dolnym odcinku kręgosłupa. Ból był tak silny, że  sparaliżował mnie na chwilę. Nie miałam siły wstać. Po kilku głębokich oddechach  udało mi się przyjąć pozycję siedzącą. Oparłam obolałe lędźwie o ścianę. Pies przyglądał mi się podejrzliwie. Powoli przesuwałam się w stronę kanapy. Kiedy w końcu udało mi się osiągnąć cel, byłam mokra od potu. Leżałam tak przez jakąś  godzinę. Niestety, ból nie mijał. Zadzwoniłam po Filipa, musieliśmy pojechać na izbę przyjęć. Gdy po przebrnięciu przez długa kolejkę innych pacjentów dostałam się do gabinetu, lekarz stwierdził, że wypadł mi dysk. Dostałam zastrzyk, receptę na leki i skierowanie na rehabilitację. I tu zaczęły się schody.  Pani w rejestracji podała nam termin zabiegów rehabilitacyjnych na kwiecień.  Byłam oburzona! Wręcz niegrzecznie powiedziałam jej, że przecież boli mnie teraz, nie w kwietniu. Pani uzasadniła to brakiem wolnych terminów
i stwierdziła, że nic nie jest w takiej sytuacji zrobić. Zrezygnowana wróciłam do domu. Filip zaparzył dzbanek aromatycznej kawy, wyłożył nasze ulubione pierniki i ciastka pełnoziarniste
z firmy Dr Gerard i kazał odpoczywać. Obdzwonił kilka miejsc w sprawie przyspieszenia zabiegów. Po jego minie stwierdziłam, że niewiele udało mu się osiągnąć. Próbując zachować dobry nastrój  włączył telewizor. Wysłuchaliśmy bieżących  informacji, a słodycze nie wiadomo kiedy zniknęły z talerzyka. Filip ze swojej roboczej torby wyjął słone przekąski i  ciastka Ghosters o smaku keczupowym i serowym, niedawno odkrytą przez  nowość od Dr Gerarda. Wieczór zapowiadał się smętnie i leniwie, ale najważniejsze, że bez bólu i w najlepszym towarzystwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz