czwartek, 13 grudnia 2018

Dobrzy ludzie



     Jest pewne ogromne miasto w naszym kraju, pełne gwarnych ulic wspaniałych budowli i wielkich sklepów. Są też drogie hotele i malownicze wille bogatych ludzi.
Zupełnie inaczej wyglądają przedmieścia tego miasta. Znajdują się dzielnice biednych ludzi, których mieszkania są zbudowane z byle czego. Przed takimi domami bawią się brudne i głodne dzieci. Tu mieszkał pewien chłopiec o imieniu Józio, chłopiec nie pamiętał rodziców. Do dziewiątego roku życia mieszkał z ciotką, a gdy ona umarła dom zajęła inna rodzina, która nie zainteresowała się losem sieroty. Domem chłopca stała się ulica. Noce spędzał na strychach starych domów. Nie miał możliwości zarobienia pieniędzy, ponieważ nikt nie chciał zatrudnić dzieci. Żeby przeżyć musiał żebrać albo kraść, a najczęściej robił to drugie. Kiedy był bardzo głodny kradł co mu wpadło w ręce.
Jednego roku zbliżało się Boże Narodzenie, wystawy przybierały świąteczny wygląd a dla Józia był to najlepszy czas na żebranie i na kradzież. Bogate panie wrzucały dzieciom pieniążki.
Dzień przed wigilią Józio założył najładniejsze ubranie jakie miał, ponieważ ochrona w galerii goniła obdartusów. Józio obserwując pewne stoisko i kupującą w nim starszą kobietę, skradł jej portfel z pieniędzmi, ale został ten wybryk chłopca zauważony przez mężczyznę. A był nim ksiądz, ten chwycił go za rękę i po cichu powiedział mu do ucha żeby zwrócił tej pani portfel. Tak Józio zrobił grzecznie przepraszając, uradowana kobieta sięgnęła po pewną kwotę i dała Józiowi. Ksiądz pytając chłopca dlaczego to robi, spuszczając głowę mówił że jest głodny, nie ma rodziny i nikt o niego nie dba. Więc kapłan wziął go ze sobą nakarmił i poczęstował Józia pysznymi słodyczami od Dr Gerarda pierniczkami, drażami w czekoladzie, wafelkami pryncypałkami i zaproponował pracę przy bożonarodzeniowej dekoracji. Razem zbijali z desek stajenkę, żłóbek. Józio z wielką ciekawością pytał księdza dlaczego Dzieciątko leży w żłobie, a ten opowiadał chłopcu że Syn Boży urodził się w Betlejem ubogiej stajence był tak jak ty bezdomny. Siostry przyszykowały chłopcu pełną paczkę jedzonka i mnóstwo słodyczy Dr Gerarda. Józio przyszedł na drugi dzień i z zapałem zabrał się za skończenie Szopki dla Dzieciątka ale bez zapłaty ponieważ stwierdził że bezdomni muszą trzymać się razem. Ksiądz pomógł chłopcu, Józio zamieszkał u sióstr zakonnych a one dbały bardzo o niego. Chłopiec mógł się uczyć, a był bardzo zdolnym uczniem, a kiedy dorósł został kapłanem . Nigdy nie zapomniał o ubogich a szczególnie dbał o bezdomne dzieci pamiętając ,że kiedyś był jednym z nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz