sobota, 22 grudnia 2018

Plan na święta



   Pół godziny po tym jak zadzwoniłem do Gabrysi, była ona już w domu z zakupami. W międzyczasie przygotowałem wszystko do zaparzenia świeżej kawy. Gabrysia wykładała z torby zakupy – jedne po drugich:
- ciastka pełnoziarniste
- Pryncypałki – wafelki w czekoladzie
- pierniki
- draże
A także inne słodycze, oraz słone przekąski Dr Gerard. Patrzyłem na te smaczne łakocie i przełykałem ślinkę która mi ciekła, na samą myśl o tym, jakie to smakołyki leżą przede mną. Miałem opowiedzieć Gabrysi o wszystkim tym, co od rana mi się przytrafiło, o nagłym bólu pleców i o wszystkim z tym związanym. Myślałem że jeszcze nic o tym nie wie – a ona sama zaczęła mi o tym mówić i dopytywać się o szczegóły. A mnie zatkało z zaskoczenia. Otworzyłem gębę i zaniemówiłem. Okazało się że Gabrysia spotkała przed blokiem Beatę – a ta wszystko jej wypaplała. Jak baba babie. Przez chwilę byłem wkurzony całym tym obrotem sprawy. Ze złości zacząłem chrupać draże Dr Gerard – jedna po jednym. Jednak opanowałem się szybko i pomyślałem, że przecież tak naprawdę, to nie mam żadnego powodu aby się denerwować. A Gabrysia akurat skończyła robić kawę. Usiedliśmy i spokojnie zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak będziemy przygotowywać się do zbliżających się świąt… Tradycyjnie wszystko od podstaw wykonywaliśmy własnoręcznie – ja robiłem zakupy a Gabrysia porządki. Później w kuchni oboje dzieliliśmy się obowiązkami. A teraz z dużej części musiałem zostać wyłączony, ze względu na bolesną dolegliwość która mnie dopadła. Przystąpiliśmy zatem, do opracowywania szczegółów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz