Obudziłem się jak
zwykle – rano była jeszcze szarówka. Czułem się dobrze – jak na grudniowy
poranek… Jednak w momencie jak już wstawałem, to tak łupnęło mnie w krzyżu, że
musiałem położyć się z powrotem. Jeszcze nigdy wcześniej nie miałem podobnego
bólu… Kiedy tak spokojnie sobie leżałem, to ból powoli ustawał. Różne myśli z
tego powodu zaczęły chodzić mi po głowie. Nigdy wcześniej nie rozmyślałem o
tym, co zrobię jak znajdę się w podobnej sytuacji. Bo tak to już w życiu jest,
że jak wszystko jest dobrze, to nie myśli się o tym co zrobimy na wypadek
jakiegoś kłopotu lub nieszczęścia. Nie miałem w domu nawet jakichkolwiek
środków przeciwbólowych. Dobrze że obok leżał telefon, to zadzwoniłem do
przychodni. Pani rejestr antka oznajmiła mi bardzo miłym głosem, że może
zarejestrować mnie do rodzinnego lekarza na… koniec grudnia, gdyż nie ma już
wcześniejszych terminów. Podziękowałem bardzo grzecznie pani w rejestracji za
troskliwe podejście do mojej sytuacji – zdecydowałem się jednak, aby zapisała
mnie w kolejkę – a i tak równolegle próbował będę poradzić sobie w inny sposób.
Wyciągnąłem starą i wysłużoną poduszkę elektryczną. Przez chwilę wygrzałem
kręgosłup i poczułem się nieco lepiej. Dałem radę wstać i zrobić sobie poranną
kawę. Apetytu na śniadanie nie miałem, ale z ochotą popatrzyłem na ciastka Dr
Gerard:
- ciastka pełnoziarniste
- Pryncypałki – wafelki w czekoladzie
- pierniki
- draże
Miałem ochotę na pierniki, które dzięki swoim właściwościom
rozgrzewającym, znakomicie pasują do porannej kawy w chłodne dni – a dodatkowo
mogą być pomocne przy takich schorzeniach bólowych jakie mnie dotknęły. Chwilę
później, po kawie i piernikach poczułem się nieco lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz