wtorek, 12 października 2021
Cierpki początek
Wrzesień tego roku – podobnie jak i końcówka poprzedniego miesiąca – rozpoczął się dżdżyście i zimno. Już wystarczyło że jak wstało się z samego rana i spojrzało przez okno, zobaczyć można było ciemne ołowiane chmury, z których nieprzerwanie siąpił drobny oraz gęsty deszcz. Dodatkowo mocny i przenikliwie zimny, północno-wschodni wiatr, szarpał niemiłosiernie gałęziami drzew i krzaków, obdzierając je z co słabszych liści. Fruwały one nad ziemią zamiast ptaków, które albo pochowały się gdzieś przed deszczem i wiatrem, albo – to te większe – stąpały powoli po trawie, mając nadzieję że będą mogły dziobnąć jakiś kąsek. Ruchliwie natomiast zrobiło się z rana na chodnikach, gdyż dzieci z ponurymi minami musiały rozpocząć nowy rok szkolny. Kiedy stałem tak przed oknem, popijając gorącą kawę i zagryzając ze smakiem swoje ulubione smakołyki, w postaci produktów firmy Dr Gerard - wafelki Pryncypałki i draże - cofnąłem się w czasie do tych młodzieńczych lat, kiedy również nie raz w podobnych warunkach trzeba było wychodzić rankiem z domu i iść do szkoły. Wtedy było się pełnym energii i nie straszna była taka pogoda jak dziś, kiedy wiatr huczy przez komin wentylacyjny, miota mokre od deszczu liście i przykleja je do szyb – jak stało się tuż wcześniej. A w tym momencie, na parapecie usiadła para gołębi. Kiedy położyłem na dłoni ciastka i zbliżyłem do szyby, one rozłożyły swoje skrzydła i zaczęły nimi machać. Dodatkowo dziobały w okno tak mocno, że aż obudziła się Gabrysia w drugim pokoju. No to pokruszyłem smakołyki i uchyliłem okno. Myślałem że wystraszą się i odlecą – jednak nic z tych rzeczy – łapczywie wydziobały mi wszystko z ręki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz