piątek, 5 listopada 2021

Znicz

 

Witam. Początek listopada, zawsze wzbudza we mnie nastrój melancholii. Powracają wspomnienia o tych, których już ze mną nie ma. Od rana byłam na cmentarzu. W torebce miałam paczkę ciastek czyli herbatniki ,,Dr Gerard”, to tak na wszelki wypadek gdybym zgłodniała. Chodziłam od grobu do grobu. Paliłam znicze, sprzątałam, rozmyślałam. Dobrze, że w miarę była pogoda. Nie było tak zimno. Nie spotkałam nikogo znajomego, i nawet cieszyłam się z tego. Mogłam w spokoju pomyśleć. Moja rodzina została w domu. Na cmentarz chcieli pojechać dopiero wieczorem. Cichaczem sięgnęłam do torebki, i zjadłam jedno ciastko czyli herbatnika ,,Dr Gerard”. Następnie poszłam do budki z kwiatami i zniczami przed cmentarzem. Porozmawiałam trochę z panią, która te rzeczy sprzedawała. W oko wpadł mi jeden znicz. Był inny niż pozostałe. Pani sprzedawczyni mówiła, że to jakaś nowość. Znicz świecić miał przez trzy miesiące, i takim płomieniem jakby był prawdziwy. Kupiłam go. Udałam się do grobu mojej mamy. Usiadłam na ławce, i włączyłam znicz. Faktycznie palił się pięknie. Po jakiejś chwili znicz zaczął grać. Całe szczęście, że muzyka była cicha, i nie skoczna. Z zaciekawieniem przysłuchiwałam się melodii. Zrobiło się tak nastrojowo. Wzięłam znicz do ręki i zaczęłam przyciskać przyciski, były też inne melodie, albo mógł świecić nie grając nic. Byłam ciekawa, czy pani która mi g sprzedała wiedziała o tych melodiach. Jak wracałam, to zaszłam do niej i tak z ciekawości zapytałam. Była zdziwiona i podziękowała mi za informację. Był wielki ruch, i dlatego nie miała czasu na obejrzenie dokładnie nowego znicza. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz