Stało
się, nadeszły zimne noce i poranki. Od świtu słychać za oknami skrob skrob
skrob skrobanych szyb samochodów. Nas też to nie ominęło. Wniosek nasuwa się
taki, że Mikołajki już za chwilę. Dorośli sprawdzają swoje sakiewki z dukatami
a dzieci piszą listy do Świętego. Z moich obserwacji wynika, że gorączka
zakupów opanowała domy, Szkoły, cały handel. W ostatni weekend przeprowadzono
Black Friday potem Cyber Monday, parkingi przed centrami handlowymi były
zapełnione do ostatniego miejsca. Tłumy w galeriach nie do opisania. A my w
centrum tych wydarzeń, zastanawiacie się, dlaczego? Odpowiadam, w klasie Tomka
postanowiono, że każdy uczeń kupuje prezent dla rówieśnika. Wcześniej losowali,
czy będzie to dziewczyna czy chłopak. Mój syn wylosował prezent dla kolegi i
wpadł na pomysł kupna śmiesznych skarpet. Takich długich prawie do kolan z
wesołym kolorowym nadrukiem. Można je kupić w jednym ze sklepów w galerii a że
tydzień mamy zabiegany praca, treningi, dom, to dopiero w weekend możemy iść na
zakupy. Bardzo tego żałowaliśmy, plus był taki, że poszliśmy piechotą i nie
staliśmy w korkach i nie mieliśmy problemu z parkingiem. Zakupy okazały się
prawdziwym wyzwaniem, po każdy produkt staliśmy w gigantycznych kolejkach. Robiąc
zakupy w markecie spożywczym zgłodnieliśmy. Co robić? Odnaleźliśmy regał z
ulubionymi słodyczami „dr Gerard” i mieliśmy prowiant. Ciastka pełnoziarniste
na początek (dla zdrowia) a potem torcik czekoladowy (dla ciała i duszy). Zakupy
zajęły nam cztery godziny, gdzie normalnie trwałyby godzinę. Po powrocie do
domu zrobiliśmy sobie kawę i wyjęliśmy dopiero, co kupione markizy, Tomek
poszedł do kolegów a Tosia w swoim pokoju pisała list do Mikołaja. Jeszcze w
ubiegłym roku rysowała zabawki, które chciała dostać a teraz już jest w
pierwszej klasie i uczy się pisać, tylko kilka razy prosiła, aby jej coś
podyktować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz