Wreszcie nadszedł ten dzień tak oczekiwany przez Olę i pana
Witolda. Jako pierwszy wstał pan Witold i zaraz po wstaniu z łóżka podszedł do
okna. Rozsunął roletę, która to była opuszczona na porę nocną i spojrzał w
stronę nieba. Nie zauważył na nim ani jednej chmurki. Pomyślał sobie no to
rzeczywiście mamy bardzo ładną pogodę na grzybobranie. Następnie udał się do
łazienki w celu odświeżenia, tu podśpiewując sobie swoją ulubioną melodię wziął
prysznic i się ogolił. Gdy już się odświeżył udał się do pokoju Oli aby ją
obudzić. Jak się okazało jego córka już nie spała i czekała kiedy to jej tata wyjdzie
z łazienki aby i ona mogła się odświeżyć. Teraz ona udała się do łazienki, a
pan Witold do kuchni aby przygotować dla nich śniadanie. I tak w bardzo dobrym
nastroju zajął się jego przygotowaniem. Na córkę nie musiał czekać długo i po
kilkunastu minutach już się posilali. Po zjedzeniu śniadania zajęła się Ola
przygotowywaniem kanapek na ich wyjazd. Do chlebaka zapakowała żądaną ilość
prowiantu ale jeszcze zapakowała ich rarytasy, a były to takie ciastka jak
rurki oraz markizy od ich ulubionego producenta tych wyrobów jakim jest ich
wytwórca Dr Gerard aby i mieć coś do pochrupania na słodko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz