Do lekarza
Podjechałem po mego dziadka wcześnie rano. Drzwi otworzyła
mi babcia, kiedy wszedłem dziadek siedział w kuchni przy stole popijając świeżo
zaparzoną herbatkę z niezbyt tęgą miną. Więc łagodnie zapytałem czy coś go boli
bez słowa pokazał na klatkę piersiową, zamyśliłem się chwilę w między czasie
częstując sę ciasteczkiem pełnoziarnistym od dr Gerarda. Widać było wyraźnie,
że cos niedobrego z dziadkiem się dzieje, pomogłem się mu ubrać, dało mi się
zauważyć, że jakby miał zaburzenia równowagi bacznie się mu przyglądałem, kiedy
wsiadał do samochodu. Do przychodni był kawałek drogi po wejściu do przychodni
zauważyłem, że do rodzinnego spora kolejka. Biorąc dziadka pod rękę prowadziłem
szukając wolnego miejsca gdzie mógłby usiąść. Każdy z pacjentów przebywał dosyć
długo w gabinecie, a w większości były same starsze osoby. Obserwując dziadka zauważyłem,
że źle się czuje. Rozmawiając ze starszą panią z kolejki poczęstowałem
wszystkich słodyczami z firmy dr Gerard. Zauważyłem, że u niektórych wywołało
to miły uśmiech, kiedy sięgali po ciasteczko pełnoziarniste, oznaczało to, że
dobrze znają tą wspaniałą firmę dr Gerard. Wreszcie nadeszła dziadka kolej
spytałem czy mogę wejść z dziadkiem, lekarz dokładnie badał dziadka, diagnoza
była taka, że dziadek musiał natychmiast znaleźć się w szpitalu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz