wtorek, 5 marca 2019
Pączkowe niestrawności.
Nieprzyjemne wspomnienia o tłustym czwartku będą zapewne towarzyszyć naszemu wnukowi Bartkowi. W przedszkolu właśnie w tłusty czwartek, mieli zięcia na kuchni i przygotowywali sobie pączki. Dla dzieciaków była to wspaniała zabawa, a zarazem praktyczna nauka. Nasz Bartek wrócił bardzo zadowolony, bo podobało mu się i był bardzo aktywnym przy wykonywaniu pączków. Pączki też bardzo mu posmakowały i zjadł ich dość dużo, ale tak dokładnie to on nie wiedział i pani przedszkolanki też nie miały pojęcia ile zjadł. Kiedy wychodził do domu, to na drogę oczywiście też dostał pączka i dla mamy też. Swojego pączka już za progiem przedszkola zaczął jeść i nim dotarł do przystanku to było po pączku. Kazał mamie aby tego drugiego schowała mu na wieczór, bo go sobie też zje.
Mamę trochę zdziwiło takie podejście do pączków, bo zazwyczaj to on raczej mało zjadał słodkości. Najchętniej zajadał się słodyczami Dr Gerarda, które kupowała mu po drodze w osiedlowym sklepiku. Miała nawet przy sobie jego ulubione Pryncypałki -wafelki w czekoladzie, które przegryzał w doedze powrotnej z przedszkola, ale tym razem wybrał pączka.
Wieczór, jak zwykle o tej samej porze ok. 20-tej polożył się spać i nic nie zapowiadało się, że będą jakieś problemy.
Nagle o pierwszej w nocy odezwał się jego żołądek i niestety pączki zaczęły mu burzę w żołądku. Takie zwroty żołądkowe męczyły go trzy razy.
Noc miał biedaczysko nieprzespaną i bardzo go to sponiewierało.
Kiedy w południe przyszedł do nas to stwierdził, że więcej pączków nie będzie jadł, ale słodycze te od dziadziusia, te Dr Gerarda to są najlepsze, bo nigdy tak mu nie dokuczały i nie bolał go brzuch.
W szafce miałem na szczęście - ciastka BAMBINO – czyli herbatniki z kremem o smaku śmietankowym i galaretką o smaku wiśniowym, więc podarowałem mu.
Kiedy je zobaczył to stwierdził:
No takie to są super, bo ta galaretka to na tych ciasteczkach jest bardzo smaczna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz