Marzec, to miesiąc
przebudzenia wiosennego. W tym okresie rozpoczynają się prace w sadzie i
przydomowych ogródkach. W sobotę po raz pierwszy po zimie wyciągnęliśmy z mężem
ogrodnicze narzędzia. Ja zdejmowałam płótna z roślin, usuwałam nadmiar
ziemi z róż. Natomiast Marcin grabił specjalnymi metalowymi grabiami mech i
zeschłą trawę. Ten zabieg wpłynie korzystnie na dotarcie powietrza, minerałów
odżywczych do korzeni. Prawie cały dzień
byliśmy na podwórku. Dzieci Kasia i Marysia jeździły na rowerach. Marcin
wygrabił cztery worki mchu i zeschniętych traw. Potem poszedł do sadu podciąć
gałęzie z drzew owocowych. W tym dniu wykonaliśmy sporo pracy. Pod wieczór
byliśmy bardzo zmęczeni. Maksymalnie wykorzystaliśmy wolny dzień od pracy.
Wieczorem już nie byłam w stanie posprzątać dokładnie w kuchni. Następnego dnia
zaplanowaliśmy wyjazd na imieniny do mamy męża. Ja z ledwością wstałam z łóżka
po pracach polowych. Myślałam, że upiekę ciasto i zawiąze gościom. Niestety nie
miałam już siły. Jadąc do rodziców wstąpiliśmy do biedronki. Tam kupiłam herbatniki z kremem o smaku śmietankowym i
galaretką o smaku wiśniowym. Znanego producenta
smakołyków Dr. Gerarda. Otworzyła nam solenizantka. Weszliśmy do
mieszkania i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Potem złożyliśmy życzenia i
wręczyliśmy skromny upominek wraz z ciastkami najważniejszej w tym dniu
osobie. Teściowa upiekła dwa rodzaje
ciast. Dodatkowo wyłożyła na talerzyk smakołyki Dr. Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz