poniedziałek, 11 października 2021

Cytrynowe menu.

           Ognisko za nami. Spotkanie się udało, towarzystwo i jedzenie było super. Można pomyśleć, że ci sami ludzie, to samo miejsce, że będzie nudno i nieciekawie. Jednak zawsze są jakieś nowinki kulinarne, nowe życiowe wybory, nowi partnerzy. Tym razem Wojtek, który określał się, jako wieczny singiel, przedstawił nam swoją lepszą połówkę. Julia okazała się przesympatyczną dziewczyną. Aby wkupić się w towarzystwo, przyniosła kosz słodyczy Dr Gerard. Dla Pani domu miała francuskie wino. Skoro wspomniałem o gospodyni, muszę wspomnieć o cytrynowym menu. Dokładnie mówiąc, przygotowała ciasto, ciastka i desery o smaku cytrynowym. Taki miała pomysł na ten dzień. Draże i Wafelki Pryncypałki zaraz trafiły do dziecięcego pokoju, ponieważ są to ich ulubione słodycze. Moją uwagę przykuł deser w pucharkach ozdobiony listkiem i plasterkiem cytryny. Okazało się, że jest to Szpajza cytrynowa. Czyli co? Padła szybka odpowiedź, śląskie ptasie mleczko. Nic mi to nie wyjaśniło. Jest to deser na bazie surowych jaj kurzych z żelatyną i sokiem oraz skórką cytryny. Człowiek całe życie się uczy, kiedyś znałem krem cytrynowy, ciasto cytrynowe, galaretkę cytrynową. Teraz chyba przez te Internety zasypują mnie nowe potrawy. O nazwach, które nic mi nie mówią, szpajza śląska, lemon curd, panna cotta. Kiedyś w kuchni potrzebna była książka kucharska, teraz leksykon PWN albo Encyklopedia i Słownik wyrazów obcych. Nie ma już miejsca na przyprawy czy garnki.

Przesadziłem, wiem, ale życie kiedyś było prostsze. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz