Z każdym dniem słońce coraz szybciej chyli się ku zachodowi. A dzieci nie chcą iść wcześniej spać. W domach szukają zajęcia. Mała Zuza robi coś przy kuchennym stole z przejęciem. Na torciku powstaje obrazek z draży. Zuza układa draże – jedna kuleczka obok drugiej. Jasna kuleczka obok ciemniejszej. Tu listek, gdzie indziej kwiatuszek. Podoba się dziewczynce taka układanka z draży Dr Gerarda. Zajęcie w sam raz na długie, jesienne wieczory. Razem z babcią upiekły to ciasto. Dekoracją zajęła się Zuza. Nie brak jej inwencji twórczej. Ze słodyczami Dr Gerarda jest smacznie i ciekawie. Później rodzinne spotkanie i degustacja. Wujek i ciocia są zachwyceni. Przyjechali popołudniowym pociągiem z miasta wprost na podwieczorek. Cóż za spotkanie! Dawno Zuzy nie widzieli. Wypytują dziewczynkę o szkołę, o minione wakacje. Zuza czuje się wspaniale w centrum uwagi. Opowiada i opowiada jedząc z apetytem wafelki Pryncypałki, które chwilę wcześniej dostała jako słodki upominek od cioci i wujka. Z radością opowiada przygody z wakacji w Hiszpanii, o trudnych początkach roku szkolnego, o koleżankach oraz nowych i starych przyjaźniach. Ciocia i wujek zdają się uważnie słuchać. Dopytują o szczegóły między kęsami ciasta. W międzyczasie już poprosili o dokładkę – tak im smakuje torcik babci oraz Zuzy. Smakuje także dekoracja z draży. Jesienny wieczór płynie słodko i cicho a na zewnątrz w tej ciszy bezszelestnie spadają kolejne jesienne liście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz