środa, 13 października 2021

Przeciąg

Żarłoczne ptaki wydziobały bardzo dokładnie wszystko, co nadawało się do jedzenia dla nich i znajdowało się na chodniku. Nawet to co rozmoczył deszcz, który w dalszym ciągu bardzo intensywnie padał. Wszystkie zaczęły więc powoli się oddalać od tego miejsca, gdzie jeszcze minutę temu miały swego rodzaju ucztę. Wiatr przesuwał tylko puste opakowanie, które pozostało po całym zdarzeniu. Dochodziła dziewiąta, więc lada moment miało nastąpić rozpoczęcie roku szkolnego. Już nawet chodniki opustoszały, nie tylko z ptaków, lecz również ludzi. Z oddali – gdzie jest znacznie większy ruch uliczny - dochodziły dźwięki szumu jadących samochodów. Mieszał się on z szumem padającego deszczu i wiejącym wiatrem. Stałem przy szeroko otwartym oknie i głęboko wdychałem wilgotne powietrze. W pewnym momencie, niezwykle mocny powiew wiatru spowodował, że spadł na mnie deszczowy zimny prysznic. Dodatkowo postrącał z parapetu to co na nim się znajdowało – czyli dwa kwiatki w doniczkach, oraz produkty firmy Dr Gerard, którymi tuż przed chwilą karmiłem parę gołębi - wafelki Pryncypałki i draże. Wściekłość wstąpiła we mnie, bo nie dość że byłem cały mokry, to na dodatek powstał bałagan, gdyż doniczki się stłukły, rośliny się połamały i rozsypała się ziemia . A ciastka?? Też się rozsypały! Nie wiedziałem za co mam się najpierw zabrać. Poratowała mnie Gabrysia, która usłyszała trzask tłukących doniczek, oraz moje głośne przekleństwa. Oboje szybko i sprawnie uporaliśmy się z całym bałaganem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz