piątek, 15 października 2021

Zaskoczenie

Okropnie nie chciało mi się wychodzić z domu. Ale komu by się chciało, na taką wstrętną pogodę? Gabrysi też się nie chciało, bo gdyby było inaczej, to ubrałaby się i by wyszła. A nie wysyłałaby mnie, wypominając jeszcze, że to ja zawaliłem, że ona teraz nie ma wziąć sobie coś do kawy. Cóż – stało się, jak się stało. Rzeczywiście tak było, że to ja karmiłem te cholerne ptaki. To ja otwarłem okno i położyłem – z jednej strony jedne ciastka, zaś z drugiej strony drugie. Gdybym tego nie zrobił, to nie byłoby szkody. Lecz człowiek nie jest w stanie przewidzieć tego, że zaraz będzie przeciąg – albo coś innego się wydarzy. Jednak aby nie wdawać się w zbędną dyskusję, wolałem przemilczeć i przyjąć całą winę na siebie. Z doświadczenia bowiem twierdzę, że niewinna wymiana poglądów i przedstawianie swoich racji na siłę, często kończy się obustronną klęską. Lepiej więc zaczekać i w odpowiednim momencie uzasadnić swoje spojrzenie na sprawę – na spokojnie. Taka metoda jest i skuteczniejsza i nie działa ubocznie w sposób negatywny. Ubrałem się więc w spodnie dresowe, przeciwdeszczowy skafander i kalosze. Do najbliższego sklepu jest minuta drogi, więc nawet w deszczową pogodę nie strach iść. Jeszcze tylko sięgnąłem po swój mały plecak, z którym często wybieram się na zakupy do pobliskiego sklepiku. Kiedy wziąłem go do rąk, to poczułem że jest w nim jakaś zawartość. Jednak kiedy otworzyłem w nim małą kieszeń i włożyłem rękę, to już wiedziałem że są to produkty firmy Dr Gerard - wafelki Pryncypałki, oraz draże. Byłem zaskoczony takim stanem rzeczy, bo przecież ich tam nie wkładałem… Krzyknąłem tylko do Gabrysi – i zapytałem: - Używałaś mój mały plecak? Ale ona mruczała pod nosem i jakby się zastanawiała. Za chwilę jednak odpowiedziała niepewnym głosem: - Chyba dwa dni temu chciałam wybrać się na spacer i pomyślałam sobie że go wezmę, bo swój wyprałam. Ale zaczęło kropić i rozmyśliłam się. - I wrzuciłaś do niego swoje ulubione ciastka na drogę. A później zapomniałaś wyjąć – dzięki temu zaoszczędziłaś mi szwendania się po deszczu. Dzięki że nie muszę iść! I zrobiliśmy sobie kawę – i pośmialiśmy się, zagryzając smaczne produkty, popijając je gorącym naparem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz