środa, 5 kwietnia 2017

Kręgielnia.

Kręgielnia.


Wybraliśmy się z grupą przyjaciół do kręgielni. Towarzystwo świetnie się bawiło. Śmialiśmy się ze starych i nowych dowcipów opowiadanych przez Jacka. Dyskutowaliśmy na poważne tematy i  poruszaliśmy te codzienne zwykłe sprawy. Wieczór spędzony przy kuflu piwa, słodkich ciasteczkach z firmy Dr Gerard dopiero się rozkręcał. Hałas toczących się kul, stukot  przewracanych kręgli motywował nas do rywalizacji. Miło było patrzeć jak chłopaki w zabawny sposób droczą się i puszą jak przysłowiowe koguty, hihihi.  Długo nie trzeba było czekać na  ich genialne pomysły. Oczywiście  doszli do wniosku, że zwycięzca stawia kolejkę. Można było przewidzieć niewielką nutkę hazardu nieznacznie ukrytą w naszych supermenach, hihihi. Ja z dziewczynami dyskretnie, ale uważnie obserwowaliśmy naszych graczy.  Same założyliśmy się o to kto zwycięży. Nagrodą w zakładach były słodycze z firmy Dr Gerard. Za pierwsze miejsce zaproponowałam pryncytorcik, za drugie miejsce zwierzaki maślane, a za trzecie wafelki. Nasze zakłady bukmacherskie ruszyły. Oczywiście lojalnie, każda obstawiała wygraną swojego faceta. Było przy tym sporo niedwuznacznych uwag i śmiechu. Tak naprawdę najważniejsza była zabawa, ta wesoła atmosfera i koleżeńska rywalizacja. Wiadomo było z góry, że chłopaki i tak wypiją po kolejnym piwie, a my chętnie podzielimy się pysznymi ciasteczkami z firmy Dr Gerard. Bawiliśmy  się w ten sposób do północy. Czas jak zawsze przy dobrej zabawie minął zbyt szybko. Umówiliśmy się na następne spotkanie za tydzień. W szampańskich nastrojach wracaliśmy taksówkami do domu. Każdy w swoją stronę, ze swoimi wspomnieniami i marzeniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz