Kręgielnia.
Wybraliśmy się z grupą przyjaciół do kręgielni. Towarzystwo
świetnie się bawiło. Śmialiśmy się ze starych i nowych dowcipów opowiadanych
przez Jacka. Dyskutowaliśmy na poważne tematy i
poruszaliśmy te codzienne zwykłe sprawy. Wieczór spędzony przy kuflu
piwa, słodkich ciasteczkach z firmy Dr Gerard dopiero się rozkręcał. Hałas
toczących się kul, stukot przewracanych
kręgli motywował nas do rywalizacji. Miło było patrzeć jak chłopaki w zabawny
sposób droczą się i puszą jak przysłowiowe koguty, hihihi. Długo nie trzeba było czekać na ich genialne pomysły. Oczywiście doszli do wniosku, że zwycięzca stawia
kolejkę. Można było przewidzieć niewielką nutkę hazardu nieznacznie ukrytą w
naszych supermenach, hihihi. Ja z dziewczynami dyskretnie, ale uważnie
obserwowaliśmy naszych graczy. Same
założyliśmy się o to kto zwycięży. Nagrodą w zakładach były słodycze z firmy Dr
Gerard. Za pierwsze miejsce zaproponowałam pryncytorcik, za drugie miejsce
zwierzaki maślane, a za trzecie wafelki. Nasze zakłady bukmacherskie ruszyły.
Oczywiście lojalnie, każda obstawiała wygraną swojego faceta. Było przy tym
sporo niedwuznacznych uwag i śmiechu. Tak naprawdę najważniejsza była zabawa,
ta wesoła atmosfera i koleżeńska rywalizacja. Wiadomo było z góry, że chłopaki
i tak wypiją po kolejnym piwie, a my chętnie podzielimy się pysznymi
ciasteczkami z firmy Dr Gerard. Bawiliśmy
się w ten sposób do północy. Czas jak zawsze przy dobrej zabawie minął
zbyt szybko. Umówiliśmy się na następne spotkanie za tydzień. W szampańskich
nastrojach wracaliśmy taksówkami do domu. Każdy w swoją stronę, ze swoimi
wspomnieniami i marzeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz