Coś się kończy –
coś zaczyna… Tak już się dzieje i nie mamy na to większego wpływu… Czasu nie
zatrzymasz!
To była sobota.
Wczesny ranek. Wcześniej był piątek, ale się skończył. Noc również przeminęła.
Sobota – pierwszy kwietnia. Prima aprilis! W ten dzień, aby uwierzyć w to co
mówią i czynią inni, należy najpierw wszystko dokładnie sprawdzić, by nie dać
się nabrać. Tego właśnie dnia, każdy chce oszukać innych, czyniąc to tak w
dodatku, aby wyglądało to całkiem wiarygodnie. A niektóre przypadki mogą być
nawet bardzo ekstremalne a konsekwencje ich mogą być całkiem poważne i
nieoczekiwane. Znam nawet taki przypadek, kiedy skutkiem głupiego żartu prima
aprilisowego, dla pewnego małżeństwa był rozwód! Lecz na szczęście, prawie
wszystkie przypadki tych kłamstw, to forma humorystyczna, nie szkodząca nikomu.
Miałem też i swój przypadek, gdzie dałem się nabrać.
Kwiecień rozpoczął
się w tym roku wyjątkową pogodą. Już od samego rana słońce świeciło bardzo
mocno. Do tego wszystkiego powiewał ciepły południowy wiatr. Zieleń rozwijała
się bardzo szybko. Czuć było napływ prawdziwej wiosny. „Kwiecień plecień” –
pomyślałem… Korzystając z możliwych warunków, umówiliśmy się z kolegą Krzyśkiem
na pierwszego w tym roku grilla. To miało być u niego w ogrodzie. Całkowicie
zapomniałem o tym, że to wtedy był „dzień dozwolonych kłamstw”! Ba – wcale o
tym nie myślałem! Zaraz po przyjeździe dzieciaki Krzyśka przywitały mnie
chóralnymi okrzykami. I ja przywitałem się z nimi wszystkimi. Dzieciaki
trzymały coś w r1)ękach. To były opakowania
różnych ciastek firmy Dr. Gerard. Jedne to: Mafijne Choco, torcik zbożowy i pryncytorcik.
To ostatnie było dla mnie. Dzieci dobrze wiedziały, że uwielbiam wszystkie
produkty firmy Dr. Gerard. Ucieszyłem się i natychmiast rozpakowałem zawartość.
Ogromne moje zaskoczenie nastąpiło zaraz po ugryzieniu pryncytorcika. Zaczęło
mi świszczeć w ustach. Minę zrobiłem chyba bardzo przerażającą i nie wiedziałem
jak się mam zachować. A wszyscy w Okół zachodzili się ze śmiechu. Po dokładnym sprawdzeniu
ciastka, okazało się że jest to super atrapa, wykonana bardzo dokładnie ze
styropianu i papieru! Wtedy dopiero przekonałem się, że zostałem „ofiarą” prima
aprilisowego żartu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz