Witam. Jak wspominałam w poprzednim poście, był
dzień pierwszego kwietnia. Ja siedziałam sobie przy aromatycznej kawie, zajadając
się pysznymi wafelkami ,,Dr Gerard”. Miałam już zadzwonić do bratowej, kiedy to
ona zadzwoniła do mnie. Muszę wspomnieć o tym , że w tym dniu były moje
imieniny, o których wszyscy zapomnieli. Bratowa z głosem jakimś dziwnym ,
poprosiła o natychmiastowe przybycie do jej domu. Prosiłam o więcej informacji,
ale nic z tergo. Powiedziała tylko, że coś z dziewczynkami. Nie miałam chwili
do namysłu. Ubrałam się szybko i w locie jeszcze złapałam kruche ciasteczka ,,Dr Gerard” ,
czyli Torcik Zbożowy, i pobiegłam do domu bratowej. Biegłam jak szalona, a w
głowie roiły mi się różne myśli i to te najgorsze. Pod jej domem byłam po
dziesięciu minutach. Nie pukałam tylko wparowałam bez zaproszenia, prosto do
salonu. A tam, nie uwierzycie . Czekała mnie wielka niespodzianka. Była moja cała
rodzina czyli mąż i dzieci, była bratowa i jej córeczki, i na dodatek mój brat.
Przyjechał nic mi nie mówiąc o tym. Wszyscy zaśpiewali mi sto lat i wręczyli mi
tort. A ja oczywiście stałam zdziwiona z rozszerzoną buzią i nie wierzyłam
oczom. Jednak wszyscy pamiętali o mnie. Zrobili mi niezły kawał, mało nie
zemdlałam. Ale potem było mnóstwo zabawy i śmiechu z mojej miny, którą nagrali
telefonem. Na stole było mnóstwo pysznych słodyczy ,,Dr Gerard”. Cudownie rozpoczął się
kwiecień. Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz