Witam.
Pierwszy kwiecień każdemu z nas kojarzy się z dniem robienia kawałów. Tak
bywało w szkole i teraz także zdarzają się takie chwile. Myślałam, że mnie to
nie spotka, a jednak. Tego dnia wstałam dość późno. Słońce świeciło. Rodzina
była poza domem. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam przed komputerem. Chciałam
poczytać i poprzeglądać jakieś przepisy, przecież święta tuż tuż. Kiedy byłam w
trakcie oglądania mazurków pysznych i słodkich, zapachniało mi ciastem. Wstałam
i z szafki kuchennej wyciągnęłam paczkę moich ulubionych wafelkóf produkowanych
przesz firmę ,,Dr Gerard”. Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że cudownie
zaczyna się ten dzień. Chociaż nie ukrywam, że trochę było mi smutno, że nikt
nie pamiętał o moich imieninach. Ale cóż tak bywa, może po południu mieszkańcy
tego domu sobie przypomną. Miałam na tą okoliczność zakupione pyszne ciastka
,,Dr Gerard”. Kupiłam biszkopty oraz Pierniczki. Wiedziałam ,że bardzo smakują
mojej rodzinie. Nie miałam zamiaru piec ciasta, ponieważ czekałam na święta.
Wtedy takie smakołyki smakują najlepiej. I tak popijając kawę i zajadając się znakomitymi wafelkami przeglądałam strony internetowe
z ciastami na święta, zajrzałam na deserotekę ,,Dr Gerard”. Było cicho i
spokojnie. Miałam już zamiar sięgnąć po telefon, by zadzwonić do bratowej. Chciałam
dowiedzieć się o zdrowiu jej córeczek, ponieważ ostatnio chorowały. Brat
wyjechał na kilka miesięcy za granicę do pracy ,a ona sama została z dwiema
córeczkami. Od czasu do czasu pomagałam jej przy dzieciach. I w tym momencie… O
tym co się wydarzyło dalej, opisze w kolejnym moim poście. Warto przeczytać.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz