sobota, 21 października 2017

Łasy futrzak




   Uff… Mięso sąsiadki zostało uratowane! Upiekło się rewelacyjnie, równomiernie i na rumiany piękny kolor. Okazało się, że smród który nas zaleciał na korytarzu, doszedł z pobliskiej knajpy, przez otwarte okno i drzwi. Żanecie tylko to strachu napędziło. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy! A mięsko upiekło się znakomicie – czyli bardzo dobrze. A nawet – wręcz rewelacyjnie! Wiem, bo smakowałem, dzięki uprzejmości sąsiadki. W kuchni na stole były jeszcze poranne zakupy. Wśród nich – smaczne ciastka, mleko, budyń i jakieś przyprawy. Ciastka były różne - Scooby Doo Doobies, Maltikeks, wafelki Pryncypałki i jeszcze Jungle - nowy produkt Dr Gerard. Podobno miał być z nich jakiś deser. „Miał być”, bo Magda jak je zobaczyła, to natychmiast upomniała się o poczęstunek. Nawet nie czekała już na przyzwolenie Żanety, tylko wzięła jedno opakowanie, poczęstowała nas wszystkich, wraz z psami – Czortem i Fiolką. A mój pies to jest łasuch na słodycze, jak żaden inny. Przykleił się do Magdy, jak do swojej pani, patrząc w nią jakby się zakochał bez granic. Nawet przestał reagować na moje polecenia. I Fiolka przestała go interesować… Jak wychodziliśmy, to musiałem zabrać go siłą – to znaczy, założyć obrożę i wyciągnąć go. Dobrze że miałem go sprowadzić z góry, bo w przeciwnym kierunku byłoby ciężko. I całe szczęście, że to tylko jedno piętro. Z trudem, ale jakoś sobie poradziłem. Pomyślałem że jak już będziemy w mieszkaniu, to dam Czortowi jedno Maltikeks na uspokojenie i będzie spokój. Ale tak się złożyło, że z Gabrysią zjedliśmy wszystkie. Zatem poszliśmy z psem na spacer, oraz zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz