czwartek, 26 października 2017

Jesienne porzątki na cmętarzu


Jesienne porządki na cmentarzu

 

Nasze korzenie pochodzą z okolic Koszalina, obecnie mieszkamy w centralnej Polsce, większość naszej rodziny zmarła w tamtych stronach. Więc przynajmniej raz w roku, a przede wszystkim na zbliżające się święto zmarłych jedziemy aby uporządkować ich groby. Wyjechaliśmy bardzo wcześnie, Bartek z Anią nie zdążyli się całkowicie przebudzić, zajadając zwierzaki maślane z ulubionej ich firmy Dr Gerard, zerkali na drogę z nad puł otwartych oczu, opadająca mgła nie pozwalała na szybszą jazdę. Zadzwoniła nasza ciocia aby powiedzieć, że gdy skończymy sprzątać abyśmy koniecznie przyjechali na obiad, tak jest co roku kiedy tu jesteśmy. Roboty było tu niemało liści różnego rodzaju. Kasia grabiła a ja wynosiłem, dobrze, że pogoda się nieco wyklarowała, jeszcze jedno wiaderko wody i będzie czysto, Bartek zapalił świeczki, Kasia postawiła kwiaty, więc tak z grubsza byłoby wszystko. Wujek z ciocią mieszkają trochę poza miastem, brama była otwarta kiedy dojeżdżaliśmy, po wejściu do domu pachniało obiadem po przywitaniu poproszeni zostaliśmy do stołu. Obiad wyśmienicie wszystkim smakował, były to gołąbki w sosie pomidorowym z ziemniakami. Po obiedzie, Kasia pomogła cioci posprzątać naczynia. Po małej przerwie obiadowej podano kawę oraz pyszne ciasto z najlepszej firmy Dr Gerard, a było to: przekładaniec z kremem z masła orzechowego, oraz wybrany smakołyk dla dzieci, koszyczki z kolorowym kremem, a tagrze kremisiowa chatka, wyglądało to przepięknie, a jeszcze bardziej łaskotało nasze podniebienie, byliśmy bardzo wdzięczni za taki poczęstunek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz