czwartek, 26 października 2017

Na zakupach.

          Witam Was serdecznie. Dziś rano byłem na zakupach. Stałem grzecznie w kolejce do rzeźnika. Stałem i stałem. Trzymając listę zakupów w ręku. Studiując ją, zacząłem przysłuchiwać się rozmowie klientek. Wiem, że to nie ładnie z mojej strony, ale co miałem innego do roboty. Pozycję z kartki znałem na pamięć: wędliny śmietana, makaron, żelatyna, czekoladki Pasja albo zwierzaki maślane od „dr Gerard”. Wracając do rozmowy Pań, zaczęły od obmowy jednej znajomej. A ona to, a ona to taka. Potem przeszły na ekspedientkę, że wolna, że markotna, że źle wygląda. Kolejnym tematem były ceny obowiązujące w sklepie. W pewnym momencie spostrzegłem, że nie tylko ja przysłuchuję się tej rozmowie. Jakiś mężczyzna przede mną też krzywił się na to, co mówią. Kupiłem wędlinę i poszedłem na dział ze słodyczami. Tam znalazłem ciastka Scooby Doo Doobies, zastanawiałem się czy je wziąć? Niedaleko są wystawione znicze. Wspominane Panie również tam prowadziły ożywioną rozmowę. O tym, że tak drogo, że tyle pieniędzy przeznaczyły na cmentarze. Aż tu nagle zaczęły „teraz znicze a za tydzień ustawią choinki, bombki i inne duperele”. Pomyślałem, że temat świąt sprawi, że poprawi się nastawienie tych kobiet. W końcu okres świąteczny to czas radości, miłości. Ale nie, marudziły dalej. Że drzewka za niskie, za wysokie, za gęste, za rzadkie a bombki drogie. Co się stało z ludźmi? Czy umiemy tylko marudzić? Czy nic już nas nie cieszy? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz