poniedziałek, 30 października 2017

odwiedziny



W sobotę przed południem ktoś zadzwonił do drzwi. Zaskoczona porzuciłam swoje zajęcia w kuchni i pobiegłam otworzyć. W progu stała synowa Ania z małym Bartkiem i syn Mirek. Nie mogłam pojąć skąd się tutaj wzięli. Zdziwienie moje było uzasadnione, bo Mirek wyjechał do Anglii szukać lepszej pracy. Ucieszona z nagłego najazdu gości zaprosiłam ich do mieszkania. Podczas ceremonii czułych powitań wnuczek smacznie spał. Z tego wszystkiego zapomniałam wyłączyć ziemniaki. Na szczęście Mirek zauważył parę z garnka i mi powiedział. Mąż usłyszał przyjazd znajomego auta i przyszedł do mieszkania. Ja zajęłam się gotowaniem obiadu powiększonego o dwie osoby. Podczas obiadu Mirek opowiadał o słabych zarobkach za granicą. W końcu zdecydował się wrócić do rodziny. Przyleciał dopiero wczoraj samolotem o promocyjnych cenach. Rozpoczęli budowę domu i chciał trochę więcej zarobić. Od poniedziałku będzie szukał  jakiegoś zatrudnienia. Natomiast Ania chce rozpocząć pracę od listopada. Już rozmawiała z pracodawcą. Problemem jest znalezienie odpowiedniej niańki na parę godzin. Ja nie mogę im pomóc, ponieważ jestem czynna zawodowo. Zaproponowałam im sąsiadkę, która nie pracuje. Po obiedzie zaprosiłam telefonicznie znajomą. Na talerzyk wyłożyłam dyżurujące ciasteczka Dr. Gerarda o nazwie czekoladki Pasja i wafelki Pryncypałki. Przy kawie Agnieszka zaproponowała znajomej pracę w charakterze niańki. Sąsiadka długo myślała nad podjęciem poważnej decyzji, ale w końcu pod pewnymi warunkami zgodziła się. Najedzony Kamilek pokazywał swoje możliwości ruchowe. Goście pozostali do niedzieli.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz