wtorek, 31 października 2017

W plener z ciastkami




   Kilka tygodni temu, jak robiłem przegląd zakamarków – to znaczy szaf, szafek, regałów i szuflad, to znalazłem tam fajną zabawkę sprzed wielu, wielu lat. To był latawiec w kształcie spadochronu – a właściwie raczej zwykły spadochron, tylko taki miniaturowy. Ma on około półtora metra rozpiętości, kilka linek, do końców których przyczepiona była plastikowa postać skoczka. Ten skoczek był bardzo lekki – to taka butelka w kształcie człowieka, która posiada zakrętkę, by można było ją napełnić wodą dla obciążenia, w razie potrzeby gdy jest mocny wiatr. I tak sobie dziś przypomniałem o tym „latawcu – spadochronie”, bo jesienna wietrzna aura jaka dziś jest, przypomniała mi o tym, jak to będąc małymi dziećmi, bawiliśmy się z kolegami tą zabawką. Organizowaliśmy nawet zawody – kto potrafi wyżej wzbić spadochron i komu dłużej uda się go utrzymać w powietrzu. Przyznam że sprzęt nie jest zniszczony. Zachował świetnie swoje biało czerwone kolory – wygląda zatem jak „skoczek narodowy”. Zadzwoniłem do Leszka z taką propozycją, aby przypomnieć sobie dawne dobre czasy i odświeżyć zabawne wydarzenia sprzed lat… Aura sprzyja, sprzęt leży bezczynnie – potrzeba jedynie chęci. Leszek przystał na moją propozycję bez najmniejszych oporów. Przy okazji zapytałem go o to, jak smakowały ciastka Dr Gerard, te które kupił sobie wtedy kiedy spotkaliśmy się w sklepie. Odpowiedział że były rewelacyjne. Postanowiłem że wstąpię do sklepu i przyniosę mu kilka paczek… I tak też zrobiłem. Wziąłem:

- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard
- ciastka Scooby Doo Doobies
- słodycze
- Maltikeks
- zwierzaki maślane
- czekoladki Pasja
- wafelki Pryncypałki

Zaraz po tym jak przybyłem, zabraliśmy spadochron i wszystkie ciastka i wraz z dziećmi – Krysią oraz Tomkiem, poszliśmy w plener.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz