poniedziałek, 23 października 2017

Na spacerze z Czortem




   Nie dość że padać nie przestawało, to jeszcze zaczęło robić się chłodniej. Z Czortem trzeba było w końcu wyjść. Zabrałem smycz, paczkę ciastek Maltikeks – Dr Gerard… i komu w drogę, temu but na nogę… Przed wejściem zawsze zbiera się w taką pogodę nieco wody. Mój pies ma jakieś czułe na wilgoć receptory w opuszkach, bo zawsze jak wejdzie choćby w najmniejszą kałużę, to tak trzepie łapami jakby go poparzyło. Tak było i teraz. Trzepał i trzepał tymi łapami. To że deszcz lał na niego jak strumień z prysznica, to w zasadzie nie było dla niego uciążliwe. Ale jak łapa by się zamoczyła – tragedia! Śmiałem się nie raz, jak chodziliśmy w czasie deszczu, Czort otrzepywał się co chwilę – a jak jest mokry, to należy oddalić się od niego na bezpieczną odległość, co najmniej trzech metrów, gdyż jak się otrzepuje, to występuje tak zwany „efekt fontanny”, który jeśli kogoś dosięgnie, to jest wręcz okropnie nieprzyjemny. A jeszcze gorzej, jeśli podejdzie niespodziewanie – gdzieś z boku, albo z tyłu. Ech… Wtedy sypią się z moich ust na niego słowa takie, że nie mogę ich tutaj zacytować… Teraz właśnie było podobnie. Trzymałem w jednej ręce ostatnie ciastko, natomiast w drugiej parasol, kiedy ten kudłaty łotr podszedł z Nienacka. A mokry był taki, jakby wiadro wody co na niego wylał, bo lało dosłownie jak z cebra. Nagle poczułem, że woda bryzga na mnie z boku jak z jakiegoś kompresora pod ciśnieniem. Zezłościłem się jak diabli na tego Czorta, ale pomyślałem, że nazwałem go przecież nie bez powodu. Machnąłem ręką – a ponieważ byliśmy o kilka kroków od sklepu, to wszedłem i kupiłem kilka rodzajów dobrych ciastek - ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard, Scooby Doo Doobies, czekoladki Pasja i wafelki Pryncypałki. Może Gabrysia zrobi później z nich jakiś deser…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz