Córka zadzwoniła z prośbą czy mogę do niej przyjechać
na parę dni. Wzięłam sobie dwa tygodnie urlopu. Spakowałam najważniejsze
ubrania i dokumenty. Z ledwością wsiadłam do pociągu. Z braku czasu nie kupiłam
biletu w kasie tylko u konduktora. Niestety nie było już miejscówek. W piątek jest
największy ruch. Studenci wracają do domu lub podróżni jadą w odwiedziny. W
większości przesiedziałam na korytarzu dopiero godzinę przed końcową stacją
dużo osób wysiadło i mogłam usiąść w przedziale. Z nudów zjadłam całą paczkę
ciastek Dr. Gerarda o nazwie czekoladki Pasja. Bardzo lubię rarytasy od tego
producenta. Po siedmiogodzinnej męczącej podróży wysiadłam w Gdańsku. Córka Agnieszka
już na mnie czekała i autem pojechałyśmy do domu. Dzieci z niecierpliwością wyczekiwały co
babcia im kupiła. Najmłodszy Jasiu ma dwa lata, Kubuś cztery lata, a Marysia
sześć lat. Z torby wyciągnęłam klocki, ubranka i ciastka Jungle - nowy produkt
Dr. Gerarda. Są to ciasteczka w kształcie zwierzątek z nadzieniem czekoladowym
i truskawkowym. Wnuki były bardzo zadowolone z otrzymanych prezentów. Ich opiekunka
miała problemy zdrowotne i musiała iść do szpitala, ale praca w tym charakterze
będzie na nią czekała. Przez cały pobyt zajmowałam się trójką maluchów.
Zaprowadzałam do przedszkola, gotowałam, sprzątałam. Poczułam się młodsza i doceniana. Często zabierałam dzieci
na jesienny spacer do parku. Zbieraliśmy kolorowe listki i szyszki. Po
skończonym urlopie z żalem od nich wyjeżdżałam. Maluchy były smutne lecz pocieszałam
je, że za nie długo przyjadę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz