poniedziałek, 30 października 2017

pomocna dłoń



Córka zadzwoniła z prośbą czy mogę do niej przyjechać na parę dni. Wzięłam sobie dwa tygodnie urlopu. Spakowałam najważniejsze ubrania i dokumenty. Z ledwością wsiadłam do pociągu. Z braku czasu nie kupiłam biletu w kasie tylko u konduktora. Niestety nie było już miejscówek. W piątek jest największy ruch. Studenci wracają do domu lub podróżni jadą w odwiedziny. W większości przesiedziałam na korytarzu dopiero godzinę przed końcową stacją dużo osób wysiadło i mogłam usiąść w przedziale. Z nudów zjadłam całą paczkę ciastek Dr. Gerarda o nazwie czekoladki Pasja. Bardzo lubię rarytasy od tego producenta. Po siedmiogodzinnej męczącej podróży wysiadłam w Gdańsku. Córka Agnieszka już na mnie czekała i autem pojechałyśmy do domu.  Dzieci z niecierpliwością wyczekiwały co babcia im kupiła. Najmłodszy Jasiu ma dwa lata, Kubuś cztery lata, a Marysia sześć lat. Z torby wyciągnęłam klocki, ubranka i ciastka Jungle - nowy produkt Dr. Gerarda. Są to ciasteczka w kształcie zwierzątek z nadzieniem czekoladowym i truskawkowym. Wnuki były bardzo zadowolone z otrzymanych prezentów. Ich opiekunka miała problemy zdrowotne i musiała iść do szpitala, ale praca w tym charakterze będzie na nią czekała. Przez cały pobyt zajmowałam się trójką maluchów. Zaprowadzałam do przedszkola, gotowałam, sprzątałam. Poczułam się   młodsza i doceniana. Często zabierałam dzieci na jesienny spacer do parku. Zbieraliśmy kolorowe listki i szyszki. Po skończonym urlopie z żalem od nich wyjeżdżałam. Maluchy były smutne lecz pocieszałam je, że za nie długo przyjadę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz