czwartek, 6 grudnia 2018

ciekawa sobota


Prawie każda sobota wygląda podobnie. To znaczy pranie, generalne sprzątanie, gotowanie i pieczenie. Jednak ta sobota była wyjątkowo odmienna. Na początek pralka odmówiła posłuszeństwa. Mąż Darek nic nie mógł na to poradzić i sterta prania musiała poczekać na fachowca. Dopiero we wtorek pod wieczór ma przyjechać.  Podczas gotowania obiadu skaleczyłam się nożem w palec. Parę dni temu Darek wszystkie naostrzył. Szybko zalałam wodą utlenioną i z pomocą męża przykleiłam opatrunek. Z takim głębokim skaleczeniem nie mogę myć naczyń i podłóg. Moja pięcioletnia Ania i sześcioletni Mateuszek od razu zauważyli zawinięty palec. Opowiedziałam im o skaleczeniu. Muszą uważać na ostre przedmioty. Moje spowolnione ruchy przyczyniły się do późniejszego podania obiadu. Po obiedzie Darek umył naczynia, a ja odkurzałam dywany. Jeszcze nie skończyłam tego zajęcia, jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się gości. Raczej każdy wcześniej umawia się na spotkanie. Zdziwiona zobaczyłam teściów i siostrę męża z całą swoją rodziną. Przyjechali bez zapowiedzi, bo chcieli zrobić niespodziankę.  Lodówkę miałam prawie pustą i do kawy nic nie było. Dlatego zrobiłam listę zakupów i podałam Darkowi nic nie mówiąc. On pojechał do pobliskiego sklepu i wszystko kupił. Tymczasem goście wręczali prezenty mikołajkowe dzieciom.  W salonie wymieniłam obrus i na półmisku dałam owoce. Na talerzu moje ulubione ciastka Dr. Gerarda. Oczywiście zaparzyłam kawę i podałam w filiżankach.  Ciasteczka błyskawicznie znikały z talerza, bo są bardzo smaczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz