wtorek, 11 grudnia 2018

trudne chwile


Szybkimi krokami nadchodzą  święta. Zastanawiam się czy będzie biało od śniegu. Teraz pada deszcz i wieje silny wiatr. W tym okresie dużo dzieci zaczyna chorować. Właśnie mój wnuczek Marcinek ma zapalenie płuc. Syn do mnie zadzwonił z tą smutną wiadomością. Dziecko ma dwa latka i synowa Marysia przebywa z nim w szpitalu dzień i noc. Oprócz nich na sali jest trójka dzieci z matkami. Po pracy wstąpiłam do sklepu po owoce i wafelki w czekoladzie produkcji Dr, Gerarda. Na oddziale Marcinek bawił się ze swoim tatusiem. Natomiast Marysia pojechała do domu przespać się i chwilę odpocząć. W nocy prawie wszystkie dzieci popłakiwały i nie mogła spać. Pobawiłam się z wnuczkiem klockami  oraz pospacerowałam po pokoju. W następnej sali są dzieci z innymi problemami zdrowotnymi. Mój maluszek brzydko kaszle i ma zacieki na płucach. Lekarz powiedział, że będzie leżał co najmniej tydzień. Na święta pewnie wyjdzie do domu. Chodzi do żłobka tydzień, a dwa tygodnie choruje. Wtedy wynajmują opiekunkę na czas ich pobytu w pracy. Jest to bliska sąsiadka, która od roku nie pracuje.  Pod wieczór przyjechała synowa. Natomiast ja musiałam opuścić szpital. Pożegnałam się z najbliższymi, a najbardziej z malutkim Marcinkiem. Obiecałam , że przyjdę następnego dnia. W domu musiałam wszystko opowiedzieć mężowi. Przy ciasteczkach Dr. Gerarda zdałam mu relację z całego dnia..           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz