Szybkimi krokami nadchodzą
święta. Zastanawiam się czy będzie biało od śniegu. Teraz pada deszcz i
wieje silny wiatr. W tym okresie dużo dzieci zaczyna chorować. Właśnie mój
wnuczek Marcinek ma zapalenie płuc. Syn do mnie zadzwonił z tą smutną
wiadomością. Dziecko ma dwa latka i synowa Marysia przebywa z nim w szpitalu dzień
i noc. Oprócz nich na sali jest trójka dzieci z matkami. Po pracy wstąpiłam do
sklepu po owoce i wafelki w czekoladzie produkcji Dr, Gerarda. Na oddziale
Marcinek bawił się ze swoim tatusiem. Natomiast Marysia pojechała do domu
przespać się i chwilę odpocząć. W nocy prawie wszystkie dzieci popłakiwały i
nie mogła spać. Pobawiłam się z wnuczkiem klockami oraz pospacerowałam po pokoju. W następnej
sali są dzieci z innymi problemami zdrowotnymi. Mój maluszek brzydko kaszle i ma zacieki na
płucach. Lekarz powiedział, że będzie leżał co najmniej tydzień. Na święta pewnie
wyjdzie do domu. Chodzi do żłobka tydzień, a dwa tygodnie choruje. Wtedy
wynajmują opiekunkę na czas ich pobytu w pracy. Jest to bliska sąsiadka, która
od roku nie pracuje. Pod wieczór przyjechała
synowa. Natomiast ja musiałam opuścić szpital. Pożegnałam się z najbliższymi, a
najbardziej z malutkim Marcinkiem. Obiecałam , że przyjdę następnego dnia. W
domu musiałam wszystko opowiedzieć mężowi. Przy ciasteczkach Dr. Gerarda zdałam
mu relację z całego dnia..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz