Witam.
Tak to jest kiedy zabraknie domowych zapasów. A konkretnie mi chodzi o słodycze
ulubionej firmy czyli ,,Dr Gerard”. Za oknem deszcz leje, nikomu nie chce się
iść do sklepu. Ale za to wszystkim chce się coś słodkiego. Ostatnie paczki draży i słonych przekąsek,
zniknęły wczoraj wieczorem. A tak prosiłam, żeby zostawili chociaż jedną paczkę
draży ,,Dr Gerard” do kawki na następny dzień. Mąż już chciał iść do sklepu,
ale jak wyszedł z domu i zobaczył jak leje deszcz, wycofał się z powrotem w
suche miejsce. Powiedział, że wytrzyma bez słodkiego. Ja tylko zaśmiałam się,
w duchu pomyślałam, zobaczymy za
godzinkę. Myślałam, że upiekę coś szybkiego, ale i jajka zniknęły z lodówki.
Pomyślałam sobie, że kiedyś nie było takich rarytasów jak słodycze ,,Dr
Gerard”, a słodkiego się chciało. Przypomniałam sobie jak zajadałam się chlebem
namoczonym w wodzie i posypanym w cukrze. To było pyszne. Od święta , chleb był
maczany w śmietanie i cukrze. Pomyślałam, że i ja tak zrobię. Miałam bułki i
odświeżyłam je na parze, były pachnące i pyszne, namaczałam je w bitej
śmietanie i posypałam cukrem. Spróbowałam pierwsza, było pyszne. Na wierzch
ułożyłam jeszcze mrożone owoce, jagody i wiśnie. Oczywiście szybko je
odmroziłam. I zawołałam na deser pozostałych domowników. Byli zachwyceni moim
pysznym pomysłem. Wieczorem mąż pojechał na zakupy. Przywiózł ciastka C-moll
Hazelnut, czyli Wafelków w czekoladzie z kremem orzechowym i kakaowym ,,Dr Gerard”, ale tym razem mogłam
je schować. Wszyscy byli najedzeni. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz