Witam,
za nami Ostatki, zaczął się post. To okres w roku, który jest dla mnie
nieprzyjemny. Moja ślubna jest tradycjonalistką i postanowiła w naszym domu
wprowadzić postne jedzenie. Rozumiem ryby, sery, ale dlaczego akurat w jakieś
dni tygodnia albo, kiedy religia nakazuje. Ja jem posiłki bezmięsne, kiedy mam
na nie ochotę. Mój charakter buntownika nie pozwolił mi przejść do tej kwestii
bez dyskusji. Okazało się, że ograniczenia mają obejmować słodycze i desery. Ostatnie
pierniki „dr Gerard” zostały schowane przede mną. Zagotowałem się, aby
rozładować napięcie poszedłem do piwnicy przygotować rowery do wiosny. Gdy wróciłem,
czekała na mnie kawa i wspomniane pierniki. Moja druga połowa siedziała przy
komputerze i zaczęła mnie namawiać. Mówiła, że będą słodkości, ale zdrowsze,
takie z warzywami. Nie wierzę, z warzywami? Czy warzywa są używane do produkcji
słodyczy? Z tego, co się orientuję to do sernika dodaje się ziemniaków i tyle. O
co jej chodzi? Teraz już wiem, czego szukała w Internecie. Argumentów w
rozmowie. Odwróciła się do mnie i zaczęła:, że to zdrowe i modne. Warzywa to
źródło witamin i są mniej kaloryczne niż owoce. Słodycze z ich dodatkiem są bardziej
wilgotne i dłużej świeże oraz zawiera błonnik. Kontynuowała: w wielu dietach
stosuje się ciasta np. ze szpinakiem, a najczęściej dodaje się marchew,
cukinię, ziemniaki oraz buraki. Pamiętam kiedyś znajoma zrobiła placek zielony
z fasolą. Był chyba ze szpinakiem, nie smakował mi. Ponadto usłyszałem o
wykorzystywaniu warzyw do dekoracji. O układaniu różnych liści czy plastrów
ogórków lub pomidora.
Wysłuchałem mojej
Żony, doceniłem jej trud. Jednak nie zamierzam jeść niczego ze szpinakiem albo
cukinią. Moimi ulubionymi słodyczami są wafelki, batony czy markizy. Koniec i
kropka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz