Nie wszystkim
dzieciom dane było wyjechać na zimowe ferie. Kilkuosobowa grupa tych którzy
pozostali w domach, aby nie nudzić się zbytnio, postanowili wzorem uczniów z
innych miejscowości, spędzić czas łącząc przyjemne z pożytecznym. Postanowili
sobie, że podzielą się na 2-3 osobowe grupy i dwa razy w tygodniu będą pomagali
potrzebującym. Pomoc ta miałaby polegać na zrobieniu zakupów, przygotowaniu
posiłków – takich jak zrobienie kanapek, usmażenie jajecznicy, ugotowanie zupy,
obranie ziemniaków i innych warzyw, sprzątanie i wynoszenie śmieci. Wszystko w
zależności od potrzeb tych osób, którym mieli pomagać. Ustalili sobie tak, że
wcześniej ktoś z nich pojawi się wcześniej z kimś znajomym tej osobie, aby nie
zostali potraktowani jak jakieś intruzy lub inni złoczyńcy. To musiała być taka
wiarygodna protekcja, po to aby się zapoznać i umówić na konkretny czas. Zabierali
ze sobą jakieś słodycze. Najczęściej to były produkty firmy Dr Gerard - ciastka
Zwierzaki maślane, krakersy Classic, czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym,
albo pierniki. Grupa nie mogła liczyć też zbyt wiele osób – najwyżej trzy.
Wtedy najlepiej rozdziela się zadania i dobrze współpracuje. Każdy wie, co do
niego należy a praca trwa krócej jak miałoby być ich drugie tyle. Nie powstaje
zamieszanie i efektywność jest bardzo wysoka. Łatwiej też jest porozumieć się w
razie potrzeby pomocy, jeśli zaistnieje taka potrzeba, aby jakąś czynność
wykonać we dwójkę. Jak się później okazało, taka forma spędzenia wolnego czasu,
to duża frajda dla młodych osób. A przy tym bardzo pożyteczna i szlachetna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz