Witam.
Jak co roku , o tej porze czyli w zimie, moja ciocia Gienia urządza swoje
urodziny. Ona jedyna nie przejmuje się upływem czasu. Ja wymyślam dla niej
super prezent, ale i tak w ostateczności kupuję jej kosz słodyczy ,,Dr Gerard”.
Gienia zaprasza kilka osób , najbliżej jej mieszkających. Przed tym spotkaniem
ciocia szaleje ze sprzątaniem oraz gotowaniem i pieczeniem. Wszyscy wychodzą od
niej najedzeni i jeszcze ze słoikami jedzenie na wynos. Już wiele razy
mówiliśmy jej żeby tak się nie przygotowywała. Wystarczyłby kawa i jakieś
ciasteczko np. pierniki ,,Dr Gerard”. Opakowanie kolorowe i zachęcające do
kupienia. A wracając do cioci Gieni, jak pisałam wcześniej, ciocia szaleńczo
pracuje ,a na urodzinach swoich, po dwóch godzin ach pada ze zmęczenia i goście
muszą sami siedzieć przy stole. Cioteczka jest już grubo po siedemdziesiątce,
ale nikt by jej nie dał tylu lat. Bardzo często do niej zaglądam, ostatnio
zaniosłam jej do krakersy Classic ,,Dr Gerard”, nawet je pochwaliła, choć
musiała dodać, że i tak nic nie zastąpi ciasta domowego. Zgadzam się z nią
całkowicie, ale czasami nie ma czasu na pieczenie. Ciotkę zaskakuję nowymi
słodyczami ,,Dr Gerard”. Ona uśmiecha się i mówi, że czas na zmiany. Zmiany to
kupowanie gotowych słodyczy , a nie stanie cały dzień przy gorącym piekarniku.
Wracając do urodzin to… O tym w następnym poście. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz