wtorek, 27 lutego 2018

Czas oczekiwania




   Zaskoczyłem Gabrysię tym, że z pokaźnym asortymentem ciastek Dr Gerard znalazłem się już w domu. A zdziwiona była głównie tym, że obserwowała przez okno, to czy zdążę zrobić zakupy i wrócić powrotem, zanim pojawią się goście. Po przyjściu poukładałem wszystko na stole i opowiedziałem małżonce całą historię, jaka przydarzyła mi się z naszą sąsiadką – panią Anią na klatce schodowej. Uśmialiśmy się przy tym co niemiara. Ale nie byłoby nikomu do śmiechu, gdybym wpadł na kobietę, zrobił sobie i jej jakąś krzywdę… Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy! Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na pojawienie się Grażyny. Gabrysia mówiła, że wyraźnie usłyszała słowo: „przyjedziemy”. Pewnie będzie z mężem – Wiktorem, ale może jeszcze któraś z córek? Tak była zaskoczona tym telefonem, że w roztargnieniu zapomniała języka w gębie, aby dopytać o szczegóły. Można byłoby odzwonić – to najprostsza sprawa. Lecz nie wiadomo jaki jest charakter tej całej wizyty… A jeśli taki dopytywanie się odbiorą za nietakt i się zrażą? Trzeba było kłuć żelazo póki gorące i pytać od razu. Gabrysia poukładała ciastka tak ślicznie, że wyglądały one jak ogromny kolorowy kwiat. Chyba jeszcze nigdy dotąd tak ślicznie jej się to nie udało. Krakersy Classic, ciastka Zwierzaki maślane, czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym, pierniki oraz ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard – poukładane równo i symetrycznie, dawały ciekawy optyczny efekt. I kiedy w oczekiwaniu napięcie emocjonalne rosło, zadzwonił dzwonek domofonu… Szybko podniosłem słuchawkę. Lecz zanim zdążyłem się odezwać, usłyszałem: „ziemniaki, cebula, marchewka, owoce…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz