Sąsiadka tak się
wystraszyła, że aż wrzasnęła na całe gardło. Upuściła przy tym koszyk z
zakupami, ale na całe szczęście nic się nie uszkodziło, gdyż były tam takie
rzeczy jak słodycze – a w śród nich oczywiście ciastka firmy Dr Gerard.
Złapałem starszą panią i mocno przytrzymałem, aby się nie przewróciła z
wrażenia. Ale ona jeszcze bardziej przerażona, zaczęła wrzeszczeć jeszcze
głośniej, bo mnie nie poznała. Pomyślała że to jakiś drań chce ją napaść i
ograbić, albo jeszcze inną krzywdę zrobić. Dopiero za chwilę się ocknęła. Tak
była tym wszystkim zaskoczona, że z wrażenia otworzyła buzię a oczy zrobiły się
jej okrągłe jak pięciozłotówki. Zapytała cicho, czy chciałem ją napaść… Nie
miałem nawet chwili czasu, aby staruszce wszystko do Kładnie tłumaczyć, ale z
drugiej strony to nie miałem innego wyjścia. W międzyczasie zacząłem zbierać to
co się wysypało z koszyka. Były tam:
- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard
- ciastka Zwierzaki maślane
- krakersy Classic
- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym
- pierniki
W pewnym momencie pani Ania wpadła na taki pomysł, że jak
chcę to pożyczy mi te wszystkie ciastka. A ja oddam je później, ale nie później
jak wieczorem. Chętnie przystałem na taką propozycję. Sklep otwarty do
dwudziestej drugiej a mam do niego nie więcej jak czterdzieści metrów.
Dokładnie pozbierałem to wszystko do koszyka, zaniosłem zakupy pani Ani,
przeprosiłem za wszystko chyba z dziesięć razy i w miarę zadowolony z ciastkami
wróciłem do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz