wtorek, 20 lutego 2018

Polewa mojej produkcji.

            Witam serdecznie, mam chwilę wolnego. Dzieci bawią się z kolegami na pod blokiem. Mogę spokojnie usiąść do komputera i załatwić kilka spraw. Między innymi projekt graficzny płyty mojego zespołu. Jednak chcę wspomnieć o imieninach córki. W mojej rodzinie raczej obchodzimy urodziny, a te miała w bawialni. Po miesiącu były imieniny, więc zapraszaliśmy na kawę tylko babcie. Co wiązało się z mniejszym nakładem finansowym. Jedno ciasto, jakieś słodycze od „dr Gerard” i starczy. Impreza w stylu KogelMogel. Paluszki i Krakersy Classic. Tak na poważnie, Żona upiekła babkę z własnego przepisu. Dokładnie z tego, co miała w domu. Mi pozostało zrobić glanc. Jak wystygła miałem zrobić lukier lub polewę. Jak to zrobić? Cukier puder rozpuścić w wodzie z dodatkiem cytryny. Nie miałem pudru i cytryny. Jak zrobić polewę? Rozpuścić czekoladę. To proste, powiedziała. Jestem „facet” i nie znam się na tych sprawach. Co innego pojemność silnika, konie mechaniczne czy modele samochodów. Kuchnia to nie moja bajka. Wziąłem komputer i sprawdziłem, jak rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej? Okazało się, że są dwie szkoły, w garnku lub na garnku. Obie te metody łączy to, że czekoladę trzeba drobno połamać i włożyć do metalowego naczynia, dodając śmietankę lub masło. I razem mieszając podgrzewać. Jedyna różnica jest taka, że albo składniki wrzucamy do mniejszego naczynia i zanurzamy w większym garnku z niewielką ilością wody, albo na mały garnek z woda stawiamy większą np. miseczkę ze składnikami, które w tej metodzie są ogrzewane parą od dołu. Pomyślałem nic trudnego. Czekolada w domu była, śmietanka do kawy też. Wypróbowałem metodę pierwsza. Do dużego garnka wlałem odrobinę wody, w to wstawiłem mniejszy z masłem i czekoladą. Kilka chwil i polewę miałem gotową. Wylałem na ciasto tak by trochę spływało na boki. Gotowe, można jeść.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz