Następnego dnia w samo południe pan Witold zaczął się
przygotowywać do wyjazdu na pomiary do starszej pani. Wziął z sobą długą miarę
zwijaną oraz jeszcze do pomocy jednego z pracowników. Pogoda tego dnia była
brzydka z nieba padał drobniutki deszcz, a niebo było pokryte grubą warstwą
chmur w granatowym kolorze. Właśnie w taką pogodę pan Witold poprawiał sobie
nastrój chrupiąc swoje ulubione ciacha, a należały do nich takie rarytasy jak
witam ciastko na dzień dobry oraz krakersy Classic od jego zdaniem najlepszego
producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i zaraz po zajęciu
miejsca w samochodzie zaczął je zajadać. Poczęstował on także tymi specjałami
swojego pomocnika, także teraz obydwoje zachwalali te wyroby. Jechali już
dłuższą chwilę, a rytmiczny ruch wycieraczki strącał krople deszczu z szyby. Po
około pół godzinnej jeździe dotarli pod wskazany adres. Jak się okazało jego
klientka mieszkała na starówce w starej kamienicy ale z dużą pieczołowitością
wyremontowaną. Wysiedli z samochodu i podeszli do drzwi wejściowych. Pan Witold
nacisnął żądany przycisk na płycie domofonu i po chwili odezwał się głos
starszej pani. Klientka poinformowała ich, że już ich wpuszcza i ze zgrzytem
usłyszeli jak odblokowuje się magnetyczny zamek. Weszli obydwoje na klatkę
schodową i ruszyli schodami w górę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz