Jesienny chłód zmiótł z twarzy
resztki snu. Marta nie zdążyła wypić kawy lecz rześki poranek lepszy jest od najmocniejszej
kawy. To prawda. Dziewczyna nie pamięta już zmęczenia jakie towarzyszyło jej
podczas wstawania, przez które jak zwykle jest spóźniona. Teraz dopiero mogła
nadrobić ten poślizg. Schody na peron pokonała paroma skokami antylopy. Ciężką
torbę poderwała jak piórko, umieszczając ją jednym ruchem w wagonie pociągu.
Chwilę później znalazła swoje ulubione miejsce przy oknie na końcu
bezprzedziałowego wagonu. To jest ów moment, który Marta uwielbia. Teraz może zrelaksować
się, odetchnąć, zapomnieć o pośpiechu, który jawi się jako coraz częstszy
kompan dziewczyny w codziennej wędrówce. Na początku podróży Marta postanawia
uzupełnić kalorie. W tym celu wyciągnęła
wałówkę od babci. Chce sprawdzić czy zapakowane są słone przekąski oraz
słodycze Dr Gerard, które należą do tych najbardziej pożądanych smakołyków
przez dziewczynę. Babcia nie zawiodła i tym razem. Są krakersy Dr Gerarda
szczelnie zamknięte w pojemnik z przeznaczeniem do przechowywania żywności. Są
i markizy ułożone w podobnym pojemniczku z tworzywa, dzięki któremu nie
pokruszyły się mimo ścisku w torbie. Te pojemniki do żywności mają wiele zalet.
Pozwalają zachować świeżość produktów, izolują przenikanie zapachów oraz są
estetyczną i higieniczną formą przechowywania, jak również przewożenia
produktów spożywczych. Dziewczyna schrupawszy porcję markizów Dr Gerard na
powrót szczelnie je zamknęła co umożliwia uszczelka przy wieczku pojemnika. W
ten sposób Marta ma pewność, że sięgając po nie następnym razem będą smakowały
jak dopiero co przywiezione z cukierni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz